Menu Menu

Post Malone „Hollywood's Bleeding” – recenzja

Pomijając kilka oczywistych bangerów, trzeci album Post Malone to powtarzająca się uczta drzemki, która jest ciągnięta przez mizoginię mopey.

Post Malone chce, żebyś wiedział, że nikomu nie ufa.

Spędza dni pijąc w swoim Lamborghini i unika starych znajomych, którzy pytają, czy ich mamy mogą dostać bilet na jego występ. Kłóci się ze swoją dziewczyną, ale od czasu do czasu kupuje jej naszyjniki, aby ją uspokoić. Potępia wszystkich tych, którzy zdyskredytowali go, zanim znalazł bogactwo, i z niewielką pokorą obnosi się ze swoimi projektantami.

Jeśli to wszystko brzmi banalnie i przygnębiająco, to dlatego, że tak jest. „Hollywood's Bleeding” Posta Malone'a jest rozczarowująco bezpieczny i schematyczny, ujawniając fakt, że był już intensywnie eksplorowany na obu poprzednich albumach, nie mówiąc nic nowego.

Instrumentalnie jest to dokładnie to, czego można się spodziewać – gitary akustyczne, atmosferyczny pogłos, gładkie wokale i podstawowe bębny trap. Jest celowo ciemny w tonie, przez co efekt końcowy nie jest zbyt zabawny. Tylko tak długo, że każdy może być zainteresowany białym bogatym kolesiem albo chwalącym się sławą, albo narzekającym na związki. Przy siedemnastym utworze jest już dość słaby i desperacko szukałem jednej piosenki, która nie byłaby o dziewczynach, samochodach ani własnym ego Posta.

Przedłużone i nadęte, większość „Hollywood's Bleeding” jest łatwa, ale mało ambitna. Myślę, że jest w porządku, ale energia błyskawicy, która była obecna w przeboju „Sunflower”, tak naprawdę nie jest tutaj, a zbyt wiele z niej koncentruje się na bogactwie i dyskredytacji kobiet.

Odporny na krytyczny konsensus

Warto pamiętać, że Post Malone nigdy tak naprawdę nie był hitem krytyków muzycznych ani publikacji w ogóle, ale nadal jest jednym z najbardziej komercyjnie odnoszących sukcesy artystów swojego pokolenia. Recenzowanie jego pracy wydaje się trochę zbędne, ponieważ przez wiele miesięcy będzie piąć się na szczyty list przebojów, bez względu na to, co mają do powiedzenia tacy nerdowi hipsterzy klawiszowi, jak ja.

Łatwo zrozumieć, dlaczego on też tak dobrze sobie radzi. Wokal Posta jest dobrze wyprodukowany i czysty na tym LP, przesiąknięty pogłosem i stworzony, by zająć centralną scenę w każdym utworze. Głębokie, gardłowe bębny i podstawowe akordy gitarowe utrzymują wszystko w dość przyjemny sposób, a czasami ta konfiguracja działa naprawdę dobrze – „Wrogowie”, „Okręgi”, „Die For Me” i „Take What You Want” mogą być przebojami w przyszłości.

https://youtu.be/wXhTHyIgQ_U

Terytorium Banger z rozczarowującymi wyrzutami

Jeśli już, „Hollywood's Bleeding” podkreśla brak samoanalizy i krytyki Posta. Wydaje się istnieć w bogatej bańce napojów i samochodów, spędzając wolny czas na obwinianiu wszystkich poza sobą za problemy, które pojawiają się w jego przyjaźniach i związkach.

Szybko krytykuje kobiety w swoim życiu i podnosi się, co wychodzi trochę ponuro, z całą szczerością. Teksty takie jak „bez tej twarzy, dziewczyno, nie zaszłabyś daleko” wydają się szalenie obłudne, biorąc pod uwagę, że połowa oryginalnego uroku Post Malone'a to jego niekonwencjonalny, szorstki wygląd, który nie pasuje do konwencjonalnych trendów. Jedna zasada dla niego, a druga dla kobiet, prawda?

W „Tysiąc złych czasów” opisuje, jak dziewczyna mówi, że nie wie, kim jest, w co on nie wierzy. Jest za duży, żeby nie wiem, oczywiście, więc każdy wielbiciel powinien chlapać w jego sławie. Gdzie indziej w „Im Gonna Be” (napisany bez apostrofu) folguje sobie w alkoholu, pije, aż „spieprzony” i stwierdza, że ​​będzie tym, czego chce, i będzie ciężko, dopóki nie odejdzie.

Zaufanie to świetna cecha, ale tutaj wydaje się, że jest to lekkomyślny ładunek intensywności, który nieuchronnie zakończy się wypaleniem. Post Malone jest bogatym, młodym białym facetem, który nazywa kobiety sukami, sam siebie wiktymizuje, pije za dużo i przechwala się swoją kasą. Jest nudny, banalny i wydaje się obrzydliwy, pomimo płynnej muzyki, która towarzyszy jego wokalowi.

Jest o wiele więcej, co mógłby powiedzieć o swoim wyjątkowym spojrzeniu na branżę i swoje życie, a jednak postanawia zachować ostrożność, pozostawiając nam hybrydę trap-popu, która nie oferuje niczego nowego ani tematycznie, ani stylistycznie.

Final Thoughts

Jeśli kopiesz poprzednie albumy Posta, prawdopodobnie spodoba ci się również to, ponieważ jest to formuła niemal identyczna z poprzednimi dwoma. Jednak dla wszystkich innych „Hollywood's Bleeding” jest kolejnym potwierdzeniem, że Post Malone najlepiej smakuje w małych dawkach, prawdopodobnie na imprezach lub w klubach, i powinien unikać długich albumów.

Jego cyniczna, nieufna postawa przez cały czas robi się drażniąca, a jego obłudne podwójne standardy czasami ocierały się o mnie. Jest kilka hitów tu i tam oraz utwory, którymi można się cieszyć, gdy jesteś z przyjaciółmi, ale w większości jest to prawdopodobnie warte pominięcia, dopóki nie usłyszysz tego w radiu.

2
na 5

„Hollywood's Bleeding” uszczęśliwi fanów, ale prawdopodobnie nie zostanie zapamiętany za kilka lat.

Tu i ówdzie jest kilka hitów, ale album ugrzęzł w niepotrzebnych utworach i nadętym klimacie.

dostępność