Najnowszy dokument przyrodniczy Netflix opowiada historię Raghu, słonia z Indii. Zwraca uwagę na problemy w naszych wysiłkach na rzecz ochrony i znaczenie pielęgnowania naszego świata przyrody.
Za każdym razem, gdy odwiedzamy dom moich dziadków ze strony matki w Talcher, przejeżdżamy przez dystrykty Dhenkanal, wzdłuż drogi łączącej dystrykt Cuttack z dystryktem Angul w Odisha.
Przejeżdżając tamtędy, podczas wielu corocznych wizyt, byliśmy kiedyś świadkami przekraczania przez krajową autostradę dużych ssaków lądowych. To były słonie; gigantyczne, wspaniale inteligentne stworzenia uważane za święte według mitologii hinduskiej i opowieści buddyjskich.
Następnego dnia w telewizji widzieliśmy wiele doniesień o śmierci słoni.
Obejmowały one wypadek elektryczny, jeden utknął w wąwozie, umierając powoli i walcząc o przetrwanie, inny zamordowany dla swoich kłów i jeden zabity w wyniku sporu o ziemię między silnymi osadnikami.
Najnowszy dokument Netflixa pt. Zaklinacze słoni, jest odą do tych wspaniałomyślnych zwierząt i zniszczenia, któremu muszą stawić czoła. Jest to historia słonia i jego opiekunów, eksploracja dowolnych dwóch istot, które decydują się na współistnienie w świecie, w którym działania na rzecz klimatu i ochrona nie są priorytetem.
Akcja filmu rozgrywa się w rezerwacie tygrysów Mudumalai, położonym w dystrykcie Nilgiris w stanie Tamil Nadu i rozciągającym się na skrzyżowaniu trzech stanów: Karnataka, Kerala i Tamil Nadu. Znajduje się tu Rezerwat Biosfery Nilgiris, pierwszy w Indiach.
Wewnątrz tego rezerwatu przyrody znajduje się najstarszy obóz słoni w Azji, obóz Theppakadu Elephant, założony około 100 lat temu. Położony nad brzegiem rzeki Moyar obóz ten jest doskonałym przykładem współistnienia ludzkiej natury.
Narracja filmu przedstawia Bommana i Bellie, parę opiekunów słoni w średnim wieku, zwiastującą pokolenie rdzennych plemion zwanych Kattunayakan. Współistnieją z dzikością — dzikimi zwierzętami, dzikimi roślinami, dzikimi owadami — i wszystkim, co ona ze sobą niesie.
Dla nich słonie są ich bogami, a las jest ich matką. Oto historia Raghu, porzuconego słonia, który został wysiedlony ze swojego stada jako niemowlę, a następnie został uratowany od niemal pewnej śmierci dzięki ogromnej opiece Bommana. Wkrótce dołączyła do niej macierzyńska opieka nad Bellie.
Obserwując, jak rośnie Raghu, rozwija się historia ochrony przyrody w Indiach.
Indie uruchomiły program JFM (Joint Forest Management) w latach 1980., aby ściśle współpracować z lokalnymi społecznościami, chroniąc lasy i zarządzając nimi. Od tego czasu wysiłki te wypadły nie na miejscu, przy niewielkiej dbałości o osoby pielęgnujące lokalne ekosystemy.
Zaklinacze słoni udowadnia, jak integralną rolę w ochronie różnorodności biologicznej odgrywają społeczności tubylcze i ich istnienie na terenach leśnych. Wpis, który utkwił mi w programie, brzmi: „z lasu bierzemy to, co konieczne, i nigdy więcej”. Nie ma tu chciwości.
Oglądając Zaklinacze słoni wyjaśnia, co to znaczy patrzeć na ochronę różnorodności biologicznej.
Film zachęca widzów do zastanowienia się, jak definiują „więź rodzinną”, poświęcając dużo czasu na pokazanie związku między Bommanem, Belliem, Raghu i Ammu.
„Wszyscy nazywają mnie teraz matką słoni i to napawa mnie dumą” – mówi. „Wszystko w nim przypomina człowieka, z wyjątkiem tego, że nie może mówić”.
To skłoniło mnie do zastanowienia się, jak łatwo postrzegamy różnorodność biologiczną jako odrębną całość, jako coś, co nigdy nie jest nieodłączną częścią nas.
Wyjątkowo szczęśliwy i dumny, że „Zaklinacze słoni” znaleźli się na krótkiej liście nominacji do Oscara – dziękujemy @spektrum ziemi za pokazanie głęboko zakorzenionej kultury, miłości i różnorodności biologicznej w dystrykcie Nilgri – będziemy nadal zachowywać i chronić rodziny takie jak Raghu❤️ pic.twitter.com/HMskaMvVLX
— RAJA (@dmk_raja) 25 grudnia 2022 r.