Menu Menu

Opinia – „Kim, są ludzie, którzy umierają” to toksyczne nastawienie

Popularne wyrażenie stało się domyślne, gdy my lub inni narzekamy na błahe rzeczy w naszym życiu, ale czy ten proces myślowy może być szkodliwy?

Żyjemy w epoce podwyższonej globalnej świadomości, dzięki której możemy w każdej chwili wiedzieć, co się dzieje w praktycznie każdej części świata.

Jeśli masz włączone powiadomienia w aplikacji z wiadomościami, wiesz, jak niepokojące jest otrzymanie powiadomienia o przypadkowym akcie terroryzmu, odkryciu nowego wirusa podobnego do wirusa Ebola lub ciągłych groźbach wojny ze strony jakiegoś wielkiego światowego supermocarstwa – a wszystko to przed wyjściem drzwi wejściowe, aby dostać się do pracy.

Jako ktoś, kto dorastał na stosunkowo stabilnym, nowoczesnym Zachodzie, uświadomiłem sobie, że moje życie w kontekście globalnym nie jest trudne. Oczywiście rzeczy nie zawsze były w 100 procentach brzoskwiniowe, ale faktem jest: przyznano mi poziom przywilejów, których nie mają miliony, a raczej miliardy ludzi na całym świecie.

Odkręcanie kranu i spotkanie z czystą wodą, przebywanie w połączonym i stosunkowo bezpiecznym mieście, kształcenie na wysokim poziomie i kończenie dnia w ciepłym łóżku – to luksusy, które zdobywa się dzięki łutowi szczęścia, urodzeniu się w określonym miejscu we właściwym czasie.

Dla wielu czytających to dojrzewanie w hiperpołączonym świecie uniemożliwiło ignorowanie poziomu ludzkiego cierpienia doświadczanego na całym świecie. Po tym, jak jesteśmy bombardowani ciągłymi strumieniami informacji i wpadamy w nawyk przewijania zagłady, łatwo jest czuć się śmiesznym lub dotkniętym poczuciem winy za narzekanie, gdy pewne rzeczy w naszym życiu przydarzają się nie tak.

Wiem, że nie jestem w tym osamotniony, ale warto omówić, jak ta kultura globalnego porównania nieszczęścia jest czymś stosunkowo nowym. Należy również podkreślić, że może to być bardzo szkodliwe.

#Problemy pierwszego świata

Media społecznościowe były kiedyś uważane za narzędzie, które łączy nas ze sobą, przenosząc nasze rzeczywiste sieci do sieci, utrzymywanie kontaktu ponad granicami międzynarodowymi i budowanie społeczności internetowych z innymi osobami, niezależnie od ich fizycznej lokalizacji.

Jednak społeczności internetowe wytworzyły poczucie wrogości i – ponieważ w sieci nie brakuje bardziej makabrycznych wiadomości – użytkownicy sieci szybko odrzucają się nawzajem, mówiąc, że ich drobne niedogodności nie są warte denerwowania, nie mówiąc już o udostępnianiu ich w mediach społecznościowych .

Być może nie było ani jednego momentu, który uruchomiłby rutynę umniejszania osobistych doświadczeń innych poprzez porównywanie ich problemów z problemami globalnymi. Rodzice mówili dzieciom, żeby „wyssały się” i „przezwyciężyły” tak długo, jak urodzą się dzieci, a to z pewnością zakorzeniło w nas pewien poziom apatii wobec codziennych niebezpieczeństw innych.

To powiedziawszy, jeden moment w popkulturze uzbroił nas w doskonałą odpowiedź na kogoś, kto narzeka na rzeczy, które uważamy za maleńkie. Jego zdolność do uciszenia kogoś zgryźliwym, jednowierszowym tekstem zapewniła mu rozgłos w ciągu ostatniej dekady.

Mam na myśli odcinek z 2011 roku Keeping Up with the Kardashians. Podczas wakacji na Malediwach Kim wpadł w histerię kiedy zgubiła jeden ze swoich diamentowych kolczyków o wartości 75,000 XNUMX dolarów w oceanie, po tym, jak jej ówczesny narzeczony wyrzucił ją z prywatnego doku.

Słysząc, jak jej siostra płacze nad katastrofą diamentów, Kourtney wychyliła głowę ze swojego prywatnego pokoju hotelowego z dzieckiem na biodrze, by powiedzieć kultowym, ponurym tonem: „Kim, są ludzie, którzy umierają”.

Ta odpowiedź – zarówno przezabawna, jak i uderzająco prawdziwa – natychmiast sprawiła, że ​​Kim wydała się przesadzona, zwłaszcza biorąc pod uwagę, że wszystko to wydarzyło się na tle niezwykle bogatego kurortu wakacyjnego.

Zwrot stał się wirusowy i służył jako odpowiedź, gdy ludzie długo narzekają na błahe rzeczy, takie jak na przykład przerwanie ich ulubionego programu telewizyjnego lub godziny oczekiwania na pociąg, który ostatecznie został odwołany.

Ale chociaż zabawne, czy ta reakcja jest rzeczywiście zdrowa, gdy jest stosowana wśród zwykłych ludzi? Czy wyrażanie codziennych niedogodności staje się przestępstwem? Jasne, słuchanie może być denerwujące – ale w większości przypadków zamykanie czyjegoś niepokoju w ten sposób może być nieco toksyczne.

Cytat Kourtneya był szczególnie prawdziwy w szczytowym okresie pandemii. Podczas gdy wielu z nas siedziało w domu, tweetując o zmęczeniu pandemicznym, złej skórze, przybieraniu na wadze i tęsknocie za życiem towarzyskim, ludzie były umierający.

Ale to nie powstrzymało nikogo przed uczuciem niepokoju, depresji lub obaw o przyszłość – prawda? Jeśli już, to pandemia stanowiła doskonałą ilustrację tego, jak wygląda nasze osobiste odczucie stresu i braku równowagi wciąż prawdziwy nawet jeśli wiemy, że inni doświadczają gorzej.

W tej chwili nie brakuje wiadomości, które mogłyby sprawić, że czytelnicy poczują się wdzięczni za pozycję, w której się obecnie znajdują. Powiedziawszy to, sama świadomość, że na świecie dzieją się gorsze rzeczy, nie sprawia, że ​​nasze problemy znikają.

Chociaż skromne przypomnienie osobistych przywilejów i wyrażanie wdzięczności za wygodę współczesnego życia jest ważne, to niezwykle redukcyjna logika myślenie: „Nie powinienem się denerwować ABC, ponieważ ktoś inny ma XYZ”.

A jeśli stale porównujemy nasze własne zmagania z szerszym zakresem, możemy stać się pasywnymi, apatycznymi robotami, które nie są zainteresowane poprawą własnego samopoczucia lub życia. Częścią bycia człowiekiem jest wykorzystywanie naszych najgorszych chwil jako paliwa do stawania się lepszymi, co ostatecznie sprawia, że ​​jesteśmy lepiej przygotowani do pomagania innym.

Perspektywa jest ważna

Zanim to zakończymy, warto wyjaśnić kilka rzeczy.

Nie oznacza to, że powinniśmy wspólnie wzmacniać naszą własną wagę lub zacząć narzekać z asertywnością na każdą złą rzecz, która nam się przytrafia.

Nie mówię też, że powinniśmy rezygnować ze zwracania uwagi na wiadomości o problemach globalnych tylko dlatego, że te informacje sprawiają, że czujemy się okropnie.

Celem jest tutaj pytanie, dlaczego przebijanie się nawzajem (lub nas samych) dalszymi negatywnościami stało się normą. Wygląda na to, że w naszych wysiłkach, by wyglądać na bardzo świadomych świata, tak naprawdę tracimy współczucie dla siebie nawzajem w naszej najbliższej społeczności.

Przychodzi mi na myśl moje osobiste doświadczenie, więc o nim opowiem.

Właśnie spędziłam kilka tygodni na składaniu wniosków i przeprowadzaniu rozmów kwalifikacyjnych po tym, jak przez kilka miesięcy byłam bezrobotna i niestabilna finansowo. Po wyrażeniu, że nie mogłam spać z powodu stresu związanego z odrzuceniem przez prawie wszystkich z nich i zastanowieniu się, jak mam zapłacić czynsz, ktoś, kogo spotykam, odpowiedział: „Och, biedna mała Amerykanka, ona jest taka akcentowany.'

To było irytujące z dwóch powodów, po pierwsze dlatego, że Nie jestem Amerykaninem a po drugie, ponieważ był to przykład tego, jak ich brak empatii w połączeniu z ich założeniami na temat mojego życia (zdecydowanie nie powiedzieliby tego, gdyby zobaczyli w tym czasie moje saldo bankowe) może całkowicie zdusić połączenie między dwojgiem ludzi. Nie trzeba dodawać, że nigdy więcej nie poszedłem do nich z czymś osobistym.

Tak więc, kiedy mówimy takie rzeczy jak „ok, ale są ludzie, którzy umierają”, to może oferują trochę perspektywy, ale nie jest to do końca pomocne. Jest to podobne do powiedzenia komuś, że jeśli nie ma jakiegoś zmieniającego życie kryzysu, powinien dwa razy pomyśleć o wyładowaniu się lub poproszeniu o pomoc.

Nie trzeba dodawać, że większość osób mających dostęp do codziennych wiadomości: już świadomy, że świat jest całkowicie niesprawiedliwym, pomieszanym miejscem. Prowadzenie almanachu okropnych historii do wykorzystania jako miernik cierpienia nie uspokaja ani nie rozprasza naszych negatywnych doświadczeń, zmagań lub stresów.

I z tej perspektywy wszystko, czego potrzeba, aby uczynić świat trochę lepszym, to okazywanie współczucia ludziom wokół nas – lub przynajmniej nastawianie ucha, gdy są przygnębieni.

dostępność