Menu Menu

Uczniowie bronią się przed technologią nadzoru zapobiegającą oszustwom

Ponieważ uczelnie nadal polegają na technologii monitorowania egzaminów „zapobiegających oszustwom”, uczniowie twierdzą, że są traktowani bardziej jak przestępcy niż studenci.

Jeśli jesteś nerwowym uczniem, wiesz, że uspokojenie się i poczucie komfortu odgrywa dużą rolę w przezwyciężeniu całego procesu egzaminacyjnego. Im szybciej jesteś w stanie zaaklimatyzować się do tego małego drewnianego biurka i ciągłego tykania zegara, tym większa szansa na osiągnięcie solidnego poziomu koncentracji, unikanie rozproszeń i wymierzanie sprawiedliwości papierowej.

To, co nie pomaga na żadnym poziomie, to ten roztrzęsiony inwigilator, który przykuwa twoją uwagę za każdym razem, gdy sięgasz po napiwek i przechadza się po hali sportowej, jakby brał udział w wolnym maratonie. To prawda, że ​​mogą być tam, aby uważać na oszustwa, ale często ich obecność może być apodyktyczna i wyrządza więcej szkody niż pożytku.

Teraz weźmy ten scenariusz, usuń człowieka nadzorującego z obrazu i zastąp go kamerą internetową zasilaną przez algorytm sztucznej inteligencji, który stale monitoruje „podejrzane zachowanie”. Myślisz, że oczyszczenie głowy i osiągnięcie najlepszych wyników byłoby wtedy łatwiejsze?

Unikanie błędów w sali egzaminacyjnej | ACCA Global


Czas egzaminu w blokadzie

Wiosną szkoły i uczelnie starały się znaleźć realne sposoby na pokonanie pandemii i zdalne zapewnienie tysiącom uczniów wysokiej jakości edukacji.

Trzeba przyznać, że szkolnictwo zdołało zachować pozory normalności pod przykrywką technologii, choć wciąż stoi przed wyzwaniami w zwalczaniu bombardowań Zoom, pomaganiu uczniom potrzebującym dodatkowej dostępności i zapobieganiu pozostawaniu w tyle osobom bez przyzwoitego łącza szerokopasmowego.

Jednak gdy czas egzaminów zaczął się kręcić, system, z którym musiał się zmierzyć… daleko jego największym (i najbardziej kontrowersyjnym) wyzwaniem 2020 roku, a mianowicie: „Jak, do diabła, powstrzymamy uczniów przed oszustwami przy komputerach?”. Seniorzy ze środowisk akademickich i technicznych szybko wylądowali na oprogramowaniu do cyfrowego monitorowania egzaminów, takim jak Proctorio – które twierdzi, że identyfikuje „podejrzane zachowania” za pomocą kamery internetowej, mikrofonu, klawiatury i historii przeglądania ucznia – jako klucza do wykrycia nieczystej gry. .

Niejasno zdefiniowane ruchy oczu i głowy, a także zachowania myszy, poziomy dźwięku, ukończenie czasu i liczba twarzy wykrytych w widoku kamery internetowej mogą wystarczyć, aby wyrzucić czerwone flagi i próbki dziennika, które zostaną wysłane do sprawdzenia w każdej instytucji .

Szybko odebrany za więcej niż 400 szkół ze względu na przystępną cenę, rzekomą instancję w całym kampusie w czasie krótszym niż 48 godzin i osiągnięcia w obserwowaniu ponad 6 milionów egzaminów w 2019 r., Procrio i podobne programy stały się standardem 2020 r. w zakresie obserwowania uczniów, którzy kończą rok pracy.

Wszystko to brzmi okropnie wygodnie dla tych, którzy rozdają testy… a co z tymi, którzy je przeprowadzają?

Kwestie prywatności i nierówności

Tej jesieni, niegdyś piskliwe, czyste osiągnięcia Proctorio nie są już związane z szybkim wzrostem COVID-19, ale z epicką reakcją, jaką wywołał wśród studentów, a nawet niektórych członków wydziału, którzy byli zobowiązani do korzystania z niego.

Uczniowie nie tylko zwracają uwagę na fakt, że te mechanizmy i niejednoznaczne wytyczne zwiększają poczucie niepokoju i zamieszania, które już nasiliła pandemia, ale także przedstawili listę błędów technicznych, które potęgują obawy dotyczące systematycznej równości w edukacji.

Shea Swauger, która prowadzi inicjatywę zakazującą rozpoznawania twarzy w placówkach edukacyjnych, twierdzi, że technologia ta ma 35% wskaźnik niepowodzeń dla osób kolorowych. Poprzez przybliżenia oparte na danych publicznych twierdzi, że było ich więcej niż 18,000 instancji rasowej dyskryminacji na samym Proctoria. Poza tym pojawiły się doniesienia o uprzedzeniach przeciwko uczniowie transpłciowi, Ci z niepełnosprawności neurologiczne i fizyczne physical, trudności w uczeniu się oraz studenci o niskich dochodach lub na wsi.

W konfrontacji z tymi obawami, reakcja Proctorio tak naprawdę nie wyszła sobie ani podobnym firmom na żadną korzyść. Od bezpośredniego ataku na ludzi Reddit, piłowanie pozwów przeciwko profesorom i domagając się recenzowania krytyka online Cofnijmy się, szczerze mówiąc, zrobił wszystko, co możliwe, aby rozpalić ogień pod tyłkami i tak już zirytowanych uczniów.

W ponad 100 szkołach w Wielkiej Brytanii, Stanach Zjednoczonych, Australii, Holandii i Kanadzie uczniowie zmuszają swoje instytucje do omówienia etyki narzędzi wychowawczych, przy czym niektórzy piszą otwarte listy i zbierają tysiące podpisów pod petycjami. Jedna szczególna przyczyna skupiona na prywatności studentów z City University of New York (na Change.org) zgromadziła się blisko 30,000 XNUMX podpisów już.

Niektóre szkoły aktywnie zajęły stanowisko przeciwko korzystaniu z tej technologii ze względu na obawy związane z prywatnością i dyskryminacją, ale u ich podstaw leży bardziej podstawowa krytyka, nad którą należy się zastanowić – i to jest to, czy powinniśmy używać narzędzi, które traktują uczniów jak przestępców, którzy potrzebują policji w pierwszej kolejności.

Techniki opiekuńcze po prostu nie są rozwiązaniem

Jeffrey Moro, doktorant na Uniwersytecie Maryland, ładnie podsumował szerszy problem w swoim poście na blogu:Przeciwko gliniarzowi„. Argumentując przeciwko wszelkim nauczaniu „techniki, która zakłada wrogie relacje między uczniami a nauczycielami”, stwierdził, „musimy rozwiązać fakt, że myślimy o naszych uczniach jako z natury niegodnych zaufania… że muszą być pod pewnymi względami pilnowani”.

Bez wątpienia znajdą się ludzie zirytowani i wskazującymi na młodsze pokolenia proliferujące epokę anulowania kultury. Po prostu uwielbiamy niszczyć rzeczy bez powodu, co? Ale prawdę mówiąc, co uczniowie mogą zyskać, fabrykując problemy z technologią nadzoru? Czy tysiące podpisów zebranych do tej pory pochodzi od studentów zdesperowanych, by oszukiwać na przyszłych egzaminach – czy to naprawdę? dotychczasowy porządek obrad?

Czy historie uczniów, którzy zostali oznaczeni za dotykanie twarzy z powodu zaburzeń nadpobudliwości, są nieaktualne? A co z tymi, którzy nie mogli usiedzieć spokojnie z powodu zapalenia stawów i problemów metabolicznych? Ci, którzy byli w natychmiastowej dyspozycji ze względu na swoje pochodzenie etniczne? Lub tych, którzy musieli przedłożyć profesorom swoją tożsamość płciową i zmagać się z przeszkodami klasyfikacyjnymi?

To prawda, że ​​pandemia przynosi w tej chwili naprawdę trudne wyzwania i nie jest to łatwe do rozwiązania, ale wybór praktyczności zamiast współczucia nigdy nie jest dobrym pomysłem.

dostępność