Jeśli chodzi o innowacje klimatyczne, modnym tematem jest usuwanie dwutlenku węgla. Badacze z The Conservation są jednak zajęci bardziej bezpośrednim zagrożeniem tlenkami azotu – znajdującymi się w zanieczyszczeniach miejskich.
Brzmi banalnie, jeśli powiem, że inspirację można znaleźć w gwiazdach, ale innowatorzy klimatyczni właśnie to udowadniają.
W tej chwili wysiłki na rzecz wykorzystania technologii dla przyszłego dobrobytu planety w dużej mierze obracają się (bez zamierzonej gry słów) wokół dekarbonizacji. Niezależnie od tego, czy mówimy o geoinżynierii oceanicznej, bezpośrednim wychwytywaniu powietrza, czy o alternatywnych ekologicznych paliwach, głównym przeciwnikiem jest niewątpliwie węgiel.
Nadrabianie wokół 76% ze wszystkich emisji gazów cieplarnianych, CO2 będzie najbardziej odpowiedzialny za wszelkie wyraźne zmiany w naszym klimacie – jeśli nie uda nam się odwrócić naszych skutków i szczytowych emisji w ciągu następnej dekady.
Węgiel > Azot
Ponieważ mamy obsesję na punkcie tego celu, bardziej bezpośrednie zagrożenie dla zdrowia związane z zanieczyszczeniem powietrza w miastach (a dokładniej dwutlenkiem azotu) jest pomijane pomimo statystyk wskazujących na związane z tym żniwo zgonów doładowanie 10,000 XNUMX w Europie każdego roku.
Nie oznacza to jednak, że wszyscy świadomi ekologiczni miłośnicy technologii ignorują lokalne zanieczyszczenie powietrza. Dążąc do zlikwidowania jednego z kluczowych czynników napędzających: ruch uliczny, kohorta innowatorów i badaczy w Ochrona zaprezentowało w czerwcu kolejną generację katalizatora, który jest w stanie zniszczyć u źródła więcej oparów niż kiedykolwiek wcześniej.
Podczas gdy katalizatory są już zaprojektowane tak, aby zminimalizować ilość toksycznych chemikaliów wydostających się z wydechów pojazdów, zespół udoskonalił swój projekt, aby stłumić jeszcze więcej tlenków azotu bez znanych wad dzisiejszych typów.
Zgadzam się, jest to zarówno przypadkowe, jak i dziwne, ale zespół był zainspirowany nie przez tradycyjną mechanikę samochodową czy nowoczesną inżynierię, ale raczej przez chemię z innego świata obserwowaną na gorącej i lotnej powierzchni Wenus. Ach, oczywiście.