Menu Menu

Big Tech przeciwstawia się rosyjskim mediom państwowym

Google, Meta i Twitter blokują kanały należące do Kremla przed sprzedażą reklam i propagandą w ramach trwających sankcji wobec Rosji.

Minęły cztery dni, odkąd Putin zarządził inwazję na Ukrainę, a Big Tech zaczyna odpowiadać.

Sankcje wobec Rosji ze strony państw UE i członków NATO wciąż wychodzą na światło dzienne, a samorządowe portale społecznościowe jasno przedstawiają swoje stanowisko.

Wprowadzane jest coś w rodzaju wspólnego embarga cyfrowego, które ma uniemożliwić państwu kremlowskiemu czerpanie zysków lub rozpowszechnianie w Internecie propagandy dotyczącej tego, co seniorzy YouTube nazywają „nadzwyczajnymi okolicznościami”.

Tymczasem ten stan rzeczy, jak można było przewidzieć, jest kontrowany przez Rosję. Obecnie Twitter i Facebook są w tym kraju częściowo ograniczone, a Putin sprzeciwia się próbom sprawdzenia faktów w mediach państwowych.

Widzieliśmy już, jak coś takiego się układało – zwłaszcza gdy Google i Facebook wstrzymane reklamy polityczne podczas wyborów w USA w 2020 r. – ale można się spodziewać, że w tym przypadku riposta online będzie jeszcze bardziej stanowcza.


Jakie platformy są zaangażowane?

W piątek, w ciągu kilku godzin, zarówno Meta, jak i Twitter, zarówno spółka matka Facebooka, jak i Twitter ogłosiły oddzielne zakazy dla wszystkich rosyjskich mediów państwowych na wyświetlanie reklam na swoich platformach.

„Zabraniamy teraz rosyjskim mediom państwowym wyświetlania reklam lub zarabiania na naszej platformie w dowolnym miejscu na świecie” – ogłoszono Nataniel Glicher, szef ochrony w Meta. Stwierdził również, że wkrótce zostaną dodane kolejne kary.

Tego samego dnia, @TwitterSafety ujawnił, że Twitter „tymczasowo wstrzymuje reklamy na Ukrainie i w Rosji, aby zapewnić, że krytyczne informacje dotyczące bezpieczeństwa publicznego zostaną podniesione, a reklamy ich nie umniejszają”.

https://twitter.com/TwitterSafety/status/1497353965419257860?s=20&t=VoGWUXM_w2cGrsSf5x6zyQ

24 godzin, YouTube ogłosił, że będzie mocno ograniczał dostęp do rosyjskich kanałów, w tym RT – w dużej mierze zwolennik Putina serwis informacyjny uważany za rosyjski CNN – aby jego treść nie była dostępna z Ukrainy. Ponownie opcja kupowania przestrzeni reklamowej jest poza stołem.

Następnie Google poszedł w ślady swojej spółki zależnej, wykluczając możliwości zarabiania w swojej wyszukiwarce i funkcji Gmaila, a także wyłączając Mapy Google narzędzia, które mogły pomóc siłom rosyjskim nawigować po Ukrainie.


Jaki to ma wpływ?

Ten cyfrowy exodus z Rosji, który bez wątpienia nasili się w nadchodzących tygodniach i miesiącach, spowoduje, że naród straci poważny kapitał.

Jeśli chodzi o przychody z YouTube, Rosja zwykle zarabia około $ 32m rok od samych kanałów wspieranych przez państwo, według Reutersa.

Wyraźnie zirytowany sytuacją rosyjski państwowy regulator komunikacji napisał teraz do Google i zażądał zniesienia tych ograniczeń, chociaż nic nie wskazuje na to, by konglomerat się do tego stosował.

Państwo moskiewskie nakazało również Facebookowi zaprzestanie niezależnego sprawdzania faktów na stronie i, co najważniejsze, zaprzestanie oznaczania treści z rosyjskich mediów jako powiązanych z Kremlem.

Rosyjska agencja komunikacji i Prokuratura Generalna stwierdziły, że „w porozumieniu z MSZ podjęły decyzję o uznaniu portalu społecznościowego Facebook za zamieszanego w łamanie podstawowych praw i wolności człowieka, a także praw i wolności obywateli Rosji”.

Raczej jak na ironię, krajowe „częściowe ograniczenia” dla Twittera i Facebooka, które pojawiły się po tej skardze, doprowadziły do całkowite przestoje w niektórych większych rosyjskich miastach. Użytkownicy zgłaszają nawet, że VPN nie działają.

Podczas gdy impas z Big Tech jest daleki od rozwiązania, a dynamika prawdopodobnie będzie się zmieniać z dnia na dzień, wydaje się, że nieuzasadniona antyukraińska retoryka nie będzie mogła rozprzestrzeniać się w Internecie, a bezpieczeństwo publiczne ma ogromne znaczenie.

dostępność