W procesie, który uważany jest za pierwszy tego rodzaju, studenci pozywają Harvard za niepodjęcie działań przeciwko profesorowi, który rzekomo przez lata napadał na studentów. Ponieważ niektóre uniwersytety wciąż wybierają odmowę w przypadkach napaści na tle seksualnym na kampusach, oto dlaczego powinny postrzegać rozwiązywanie problemu systemowego jako okazję do stania się instytucjami przyszłości.
Ostatnia pozew przeciwko Harvard wzbudził duże zainteresowanie w mediach. Trzech studentów twierdzi, że uniwersytet Harvarda nie podjął działań przeciwko profesorowi antropologii Johnowi Comaroffowi, który w ciągu ostatnich kilku lat był wielokrotnie oskarżany o napaść na tle seksualnym.
Trzech z jego oskarżycieli, Margaret Czerwienski, Lilia Kilburn i Amulya Mandava, postanowiło postawić granicę, kierując swoje zarzuty w stronę samej instytucji.
Twierdzą, że uniwersytet Ivy League jest… pozwalając personelowi pozostać bezkarnym i umożliwienie klimat niepewności dla uczniów.
Sprawa wyjaśniona
Profesor rzekomo obmacywał, całował i czynił niechciane zaloty seksualne w stosunku do tych trzech kobiet, a później groził, że zaszkodzi ich karierom akademickim, jeśli go zgłoszą. Comaroff powiedział nawet jednej ze studentek, że padłaby ofiarą przemocy, gdyby umawiała się z kobietami w „innych krajach”, insynuując, że jej seksualność jest przestępstwem.
Choć są to główne wydarzenia wymienione w sprawie sądowej, według Harvard Crimson, było znacznie więcej podobnych oskarżeń przeciwko Comaroffowi podczas jego pobytu na Harvardzie.
Natychmiast po złożeniu pozwu, 38 profesorów Harvarda napisali publiczny list chroniący oskarżonego, w którym powołali się na jego akademicką uczciwość, jakby to uniemożliwiało mu napaści na kobiety.
#Harvard nie jest wyjątkowy. Twoja alma mater… twoja szkoła… twój pracodawca… prawdopodobnie zajmuje się licznymi sprawami, które są tak samo niepokojące i wybuchowe jak #Komaroff walizka.
- Nicole Gonzalez Van Cleve (@nvancleve) 9 lutego 2022 r.
Gdy tylko sprawa zwróciła uwagę mediów głównego nurtu, prawie wszyscy, którzy początkowo podpisali list, wycofali swoją obronę, pod pretekstem, że nie byli świadomi wszystkich faktów. Wśród osób, które podpisały wstępną obronę, było wielu znanych profesorów Harvardu, m.in antropolog Paul Farmer i historyk Jill Lepore.
Pomimo tego, że list został natychmiast potępiony przez inną grupę prawie 80 profesorów, początkowe oświadczenie broniące Comaroffa zasługuje na dalsze zbadanie, dlaczego napaść seksualna jest tak powszechna w środowisku uniwersyteckim.
Służy do wykazania, że problem systemowy nadal istnieje i że w wielu przypadkach instytucje będą nadal ignorować i odrzucać roszczenia wobec kolegów i współpracowników.
Trwały problem
Podobny przykład do sprawy z Harvardu miał miejsce na Uniwersytecie McGill w ciągu ostatnich kilku lat. Ta kanadyjska instytucja stała się sceną jednego z największe ruchy studenckie w historii kraju. W kiepskim radzeniu sobie z tą masową mobilizacją, decyzje McGilla służą jako wzór tego, czego instytucja nie powinna robić w obliczu problemu systemowego.
Pięciu profesorów McGill zostali oskarżeni o napaść na tle seksualnym od 2016 roku. Lekceważąc wiarygodność twierdzeń, reakcja McGilla na te oskarżenia – głównie polegająca na ich całkowitym zignorowaniu i utrzymywaniu profesorów na swoich stanowiskach – została ostro skrytykowana przez środowisko studenckie.
Mój czas na studiach licencjackich w McGill zbiegł się z apogeum ruchu studenckiego wzywając do działania. Wraz ze wzrostem liczby zarzutów i wzrostem świadomości wśród studentów, sytuacja zakończyła się w 2019 r. jednym z największych opuszczenia studentów w historii Kanady.
W związku z tym uwaga mediów ostatecznie zmusiła McGilla do zmiany polityki wobec napaści na tle seksualnym, aby ułatwić jednostkom wnoszenie roszczeń przeciwko członkom wydziału i wyznaczenie specjalnego śledczego dla najbardziej znanych spraw.
Chociaż ich polityka była wielokrotnie zmieniana od czasu protestów, członkowie społeczności studenckiej nieustannie pukają do zawiły proces raportowania w uczniu gazety oraz w mediach społecznościowych. Co zaskakujące, nawet po ogólnokrajowym zasięgu sprawy, uniwersytet podjął niewiele działań, aby zapewnić studentom bezpieczniejsze środowisko.
Studenci twierdzą, że uczelnia wybrała środki performatywne nad odgrywaniem prawdziwego i Sprawdzony
do magazynowania energii do kwestii napaści na tle seksualnym na kampusie. Posiadanie odpowiedniego i łatwo dostępnego procesu zgłaszania, zapewnienie, że uczniowie, którzy zgłaszają swoje napaści są chronieni i wierzą w ich zaufanie, oraz zapewnienie dostępnej edukacji na temat napaści na tle seksualnym i szkolenia osób postronnych – to tylko kilka środków, które należy wprowadzić jeśli te instytucje chcą poprawić obecną sytuację.
Chociaż większość naszych statystyk dotyczących napaści na tle seksualnym pochodzi z niezależnych stowarzyszeń, a nie z samych uniwersytetów, widzimy, że na większości uniwersytetów w Stanach Zjednoczonych występuje wysoki wskaźnik przemocy. UKi Kanada.
W rzeczywistości amerykańskie uniwersytety są znane z tego, że zaniżają liczbę przypadków napaści na tle seksualnym o prawie 90% z nich zgłosiło 0 przypadków w 2018 r.. Jest to bezpośrednio sprzeczne z powszechnie akceptowaną statystyką, że około 1 na 5 kobiet doświadczać tego rodzaju przemocy na kampusach uniwersyteckich.