Wywrotowa retoryka działaczy na rzecz klimatu była obecna na COP, ale wywrotowe decyzje nie zostały podjęte. Dlaczego COP wybrał ścieżkę tokenizacji działaczy młodzieżowych zamiast ich słuchać?
Historycznie COP był w dużej mierze biały, męski, poważnie pozbawiony perspektyw z Globalnego Południa i, co najważniejsze, młodych głosów.
Zaowocowało to wieloletnimi dyskusjami, które wykluczają perspektywę tych, którzy są najbardziej zagrożeni zmianami klimatycznymi.
W tym roku młodzi aktywiści klimatyczni z całego świata zostali wreszcie zaproszeni do przemawiania na COP26. Pomimo rozszerzenia tej ważnej platformy, wielu zastanawia się: dlaczego wyniki tych rozmów wciąż są tak rozczarowujące?
Czy włączenie głosów młodzieży jest wzmacniające, czy performatywne?
Rozmowy o kryzysie klimatycznym ewoluowały, od wąskiej wizji zdefiniowanej przez nieprzeniknione terminy naukowe i złożone statystyki, po koncentrację na skutkach człowieka. Terminy takie jak sprawiedliwość klimatyczna i sprawiedliwa transformacja wkraczają do głównego nurtu, a uwaga jest coraz bardziej przeorientowana, aby podkreślić nierówność zarówno skutków zmiany klimatu, jak i rozwiązań stworzonych w celu jej zwalczania.
Ta zmiana w coraz większym stopniu dostrzega potrzebę międzypokoleniowej sprawiedliwości klimatycznej, która uwzględnia, że młodzi ludzie będą nieproporcjonalnie ponosić ciężar zmian klimatycznych, jako dzieci urodzone w 2020 roku „przetrwają siedem razy więcej fal upałów i dwa razy więcej susz niż ich dziadkowie”.
Młodzi ludzie odczuwają tę niesprawiedliwość i są gotowi do działania, jak wykazały ostatnie badania 75% młodych ludzi znaleźć przyszłość przerażającą i 65% uważa, że ich rządy ich zawiodą.
Pomimo tych zmian w dialogu, dyskusje COP powoli nadrabiają zaległości. W przededniu globalnego spotkania toczyło się wiele dyskusji i krytyki wokół inkluzywności dyskusji o klimacie.
Adwokaci skupili się na potrzebie wzmocnienia tych, którzy najbardziej dotknęli kryzys klimatyczny i aby ich głos został wysłuchany – a mianowicie młodzież, kobiety, społeczności marginalizowane i zaniedbane.
W związku z tym wydaje się, że podejmowane są aktywne wysiłki na rzecz włączenia młodzieży w proces COP. Więcej młodych aktywistów zostało włączonych do oficjalnych postępowań, takich jak COY16 i pre-COP26; w ramach pre-COP26 przedstawiciele państw spotkali się z prawie 400 delegatami młodzieży w wieku od 15 do 29 lat ze 186 krajów.
Ich obecność w mediach była również bardziej wyraźna, o czym świadczy ogromny zasięg takich postaci, jak Greta Thunberg, udział przedstawicieli młodzieży w wielu panelach i w kanałach mediów społecznościowych.
Najwyraźniej rosnący wpływ orędowników młodzieży może być odczuwalny zarówno przez rząd, jak i liderów mediów, jak Thomas Friedman, dziennikarz New York Times, wyrażone: „To pierwszy policjant, na którym byłem, gdzie delegaci bardziej boją się dzieci niż prasy”.
Rosnąca głośność głosów młodzieży jest niezaprzeczalna, ale nie jestem przekonany, że słowa przekładają się na czyn. Pytanie nie brzmi, czy konwencjonalni przywódcy się boją, ale czy naprawdę słuchają?
W zeszłym tygodniu uczestniczyłem w New York Times Climate Hub wraz z COP26 w Glasgow. Będąc inspirowanym silną obecnością działaczy młodzieżowych w mediach społecznościowych i być może pod wpływem „pranie młodościCOP był krytykowany, poszedłem w nadziei, że nawiążę kontakt i usłyszę głosy mojego pokolenia.
Moje doświadczenie tam szybko ujawniło rozczarowującą prawdę demograficznej reprezentacji tego wydarzenia. Niespełna pięć minut po moim przyjeździe podszedł do mnie uczestnik w moim wieku, gratulując mi, że jestem jedną z niewielu osób, które nie są ubrane „jak boomer”. Zdałem sobie sprawę, że na tym wydarzeniu stanowiliśmy niewielką mniejszość młodych ludzi.
Na tegorocznym COP, przez wielu określanym jako jeden z nasze ostatnie szanse na działanie, wybitni działacze młodzieżowi wyrazili swoje przerażenie, biorąc udział w konferencji, która przypominała „zieloną kampanię dla firm i dyrektorów generalnych”.