Aplikacje do dostarczania jedzenia, takie jak Uber Eats i Deliveroo, stają się tak popularne, że inwestorzy zaczęli inwestować miliony dolarów w tworzenie „wirtualnych” restauracji.
Wydaje się coraz bardziej prawdopodobne, że „wirtualne” restauracje staną się kolejnym centralnym trybem w machinie ekonomii koncertów. Aplikacje do dostarczania jedzenia są obecnie wszechobecne, ale ich korzenie w fizycznych restauracjach mają poważną wadę: nie zostały zbudowane, aby obsługiwać masowy napływ zamówień na wynos, a jednocześnie obsługiwać klientów wewnętrznych.
Dostrzegając masowe zapotrzebowanie na bardziej usprawnione usługi żywieniowe, wielkie firmy koncentrują się teraz na tworzeniu zupełnie nowego rodzaju restauracji, której celem jest wyłącznie przygotowywanie zamówień na aplikacje na wynos… takiej, w której nie ma jadalni, kelnerów, krzeseł, sztućców ani naczyń, wyłącznie kucharze „duchowe” kuchnie produkujące zamówienia dla drażliwych kierowców.
Największa do tej pory wirtualna restauracja to Degustator; założona przez byłego dyrektora Deliveroo Antona Souliera. Francuski przedsiębiorca zebrał 8 milionów dolarów w ramach inicjatywy prowadzonej przez amerykańskiego inwestora Battery Ventures, Heartcore Capital i innych sponsorów działających w Londynie, Madrycie i jego rodzinnym Paryżu.