Dane z IDC pokazują, że odejście od starszych systemów bankowych może zapobiec emisji 1 miliarda ton dwutlenku węgla w nadchodzących latach. Rosnący konsensus wśród ekspertów jest taki, że zielona przyszłość branży leży w przetwarzaniu w chmurze.
Najwyraźniej nasze zmartwienia finansowe i egzystencjalny lęk przed klimatem są ze sobą nierozerwalnie związane. O Boże.
Może nie jest to coś, o czym myślimy często, ale energia potrzebna do ułatwienia przelewów bankowych i zarządzania pieniędzmi jest niezwykle znacząca. To prawda, nie jest właśnie finansowanie paliw kopalnych, którym powinniśmy się zająć.
Większość banków posiada własne centra danych, czyli dziesiątki tysięcy komputerów, urządzeń pamięci masowej, systemów chłodzenia i serwerów. Średnio każda duża instytucja będzie potrzebowała ponad 100 megawatów do funkcjonowania z normalną wydajnością, co wystarczy do zasilenia jednocześnie około 80,000 XNUMX amerykańskich gospodarstw domowych.
Chociaż ta suma jest niepokojąca, branża fin-tech w dużej mierze przyznaje, że musi osiągnąć zero netto w swoich praktykach w nadchodzących latach, jeśli mamy osiągnąć cele dekarbonizacji – z wyłączeniem kryptowaluty, która jest energochłonne bestia całkowicie własna.
Podczas COP27 w listopadzie przesłanie to zostało przekazane przez dużych brytyjskich graczy, w tym Santander i HSBC, których kierownictwo omawiało naturalny postęp bankowości na drodze do zera netto. Uzbrojony w dane z firmy zajmującej się wywiadem rynkowym IDCstwierdzili, że chmura obliczeniowa jest najbardziej obiecującym rozwiązaniem.