Równoważenie składów festiwalowych jest dobre i dobre, ale przemysł muzyczny nie może walczyć o równość, dopóki nie będzie właściwie reprezentował kobiet-producentek.
Przemysł muzyczny jako całość, podobnie jak wiele innych zawodów, zawsze był z natury zdominowany przez mężczyzn i nie więcej niż przy stole mikserskim.
Osiem lat temu, gdybyś wpisał w Google „producentki”, pojawiłoby się tylko jedno nazwisko – Linda Perry – a dzisiejsze wyniki nie są dużo lepsze. Co więcej, od momentu powstania kategorii Grammy Producent roku, nieklasyczny, tylko 7 z 267 nominacji zostało przedstawionych kobietom. Do tej pory żaden z nich nie zabrał do domu złotego gramofonu.
W ciągu ostatniej dekady Lady Gaga i Taylor Swift są jedynymi kobietami, które znalazły się na liście Top Producers Billboard, wyłącznie za pracę nad własnymi piosenkami. Jednak produkcja muzyczna idzie znacznie dalej niż wielkie nazwiska, które pojawiają się na naszych playlistach, a faktem jest, że nadal jest to w dużej mierze klub dla chłopców.
Choć wydaje się, że zbliżyliśmy się do punktu zwrotnego, jeśli chodzi o ustalenie różnicy w wynagrodzeniu między artystami i artystkami, dlaczego kobiety są tak słabo reprezentowane pod względem technicznym?
W lutym DR Stacy L Smith opublikowała: raport o równości płci w przemyśle muzycznym. Wynika z niego, że kobiety stanowią zaledwie 2.1% producentów, 12.3% autorów piosenek i 21.7% artystów. „Doświadczenia kobiet pokazują, że największą barierą, z jaką się stykają, jest sposób, w jaki przemysł muzyczny myśli o kobietach” – powiedział Smith. „Postrzeganie kobiet jest wysoce stereotypowe, zseksualizowane i pozbawione umiejętności. Dopóki te podstawowe przekonania nie ulegną zmianie, kobiety będą nadal napotykać na przeszkodę w swojej karierze”.
Brak obecności kobiet w muzyce jest rzeczywiście szokujący, ale najbardziej rzuca mi się w oczy to, jak niewiele robi się, aby temu zaradzić, o czym świadczą statystyki Smitha. To rola, która według Samanthy Warren, profesor biznesu na Uniwersytecie Portsmouth, „nie jest wystarczająco eksponowana”.
Prowadząc projekt poświęcony kobietom, technologii i produkcji kulturalnej w przemyśle muzycznym, Warren przygląda się „podwójnej barierze”, z którą borykają się obecnie producentki. „Przemysły kulturalne są zazwyczaj bardzo zdominowane przez mężczyzn” – mówi. Dodaj do tego technologię, a zobaczymy jeszcze więcej niedoreprezentowania”. Ogólnie rzecz biorąc, młode kobiety nie są zachęcane do wejścia na dziedziny nauki, technologii, inżynierii i matematyki (STEM), co również wpływa na różnice między płciami w produkcji muzycznej. „Dorastamy myśląc, że chcemy być gwiazdami popu, a nie ekspertami od syntezatorów”, mówi Warren. „To nie jest „fajne” być obeznanym z technologią, chłopcy mogą być „geekami”, ale jeśli dziewczyna jest, uważa się to za dziwne. To są sposoby myślenia, które musimy zmienić”.
Uważa, że ta kwestia sprowadza się do cech, które przypisujemy męskości i kobiecości w momencie narodzin. Że nadal uważa się, że „sukces” w dziedzinach STEM lub związanych z biznesem jest możliwy tylko wtedy, gdy przyjmiemy cechy typowo męskie, przy czym mężczyźni są częściej związani z podejmowaniem decyzji i umiejętnościami przywódczymi. „Odnieść sukces i być kobiecą w inny sposób jest bardzo trudne, ponieważ jest to wykroczenie przeciwko normom płci. To musi się skończyć” – mówi. Te „normy” oczywiście w ogromnym stopniu wpłynęły na strukturę przemysłu muzycznego – pomimo wzrostu możliwości, jakie daje Internet do samodzielnej produkcji i dystrybucji muzyki.
Na tym skupia się Shweta Krishnamurthy ze swoim kolektywem MPW, który uczy kobiety produkcji muzycznej w nadziei na osiągnięcie większej równowagi płci w tej dziedzinie. „Moim marzeniem jest zachęcenie większej liczby kobiet do rozpoczęcia produkcji muzyki i chcę zrobić wszystko, co w mojej mocy, aby uczynić to tak prostym, jak tylko mogę, każdemu, kto jest zainteresowany nauką”, mówi.