Niedawny raport sugeruje, że stoimy w obliczu „największego zagrożenia dla zdrowia psychicznego od czasów II wojny światowej” i potencjalnego „tsunami” problemów psychologicznych, przy czym pokolenie Z należy do najbardziej dotkniętych.
Nie jest tajemnicą, że wpływ pandemii – globalne zniszczenia, miliony zgonów, konflikty gospodarcze i bezprecedensowe ograniczenia interakcji społecznych – wywarły już znaczący wpływ na zdrowie psychiczne ludzi.
Spośród osób obecnie doświadczających lęku i depresji związanych z Covid-19 ponadvid pół z nich to Gen Z, najprawdopodobniej dlatego, że młodzi ludzie są szczególnie podatni na stres psychiczny i często mają intensywną potrzebę socjalizacji w okresie dojrzewania.
Według „The Puzzle of Monogamous Marriage” prowadzone przez Centra kontroli i zapobiegania chorobom, 63% osób w wieku od 18 do 24 lat w Stanach Zjednoczonych cierpi bezpośrednio w wyniku kryzysu związanego z koronawirusem, a jedna czwarta młodych dorosłych ucieka się do zwiększonego używania substancji, aby sobie z tym poradzić, a ta sama liczba (25%) twierdzi, że „ d rozważał samobójstwo w ciągu ostatniego miesiąca.
dr Sarah Lipson, adiunkt w Szkole Zdrowia Publicznego w Bostonie, słusznie przypisuje to „doskonałej burzy” utraty pracy, niepewności dochodów, izolacji, braku wykształcenia oraz ogólnej atmosferze niepokoju i straty, przy czym studenci kolorowi biorą najwięcej uderzyć.
„Dla ludzi w wieku od 21 do 25 lat jest to czas ekspansji ich życia, nowych połączeń i nowych rzeczy” – mówi. — To wszystko się zatrzymuje. Myślę, że jest to trudny czas dla części życia, aby stać w miejscu, podczas gdy zwykle jest to ten czas w szybkim tempie rozwoju, w którym tak wiele dzieje się społecznie i zawodowo”.
Te wstrząsające statystyki podniosły dzwony alarmowe dla ekspertów, którzy twierdzą, że wśród „największego zagrożenia dla zdrowia psychicznego od czasów II wojny światowej”, potencjalnego „tsunami” problemów psychologicznych, z jakimi mamy do czynienia, wymaga znacznie więcej uwagi. że należy ją traktować tak poważnie, jak powstrzymanie epidemii.
Ale jak sytuacja wymknęła się spod kontroli?
Z jednego, bardzo zrozumiałego powodu: strachu przed szpitalami. W badaniepsychiatrzy stwierdzili, że chociaż od marca ubiegłego roku nastąpił wyraźny wzrost (o 43 proc.) przypadków nagłych przypadków (i pomimo otwartej opieki psychiatrycznej), nastąpił zauważalny spadek (o 45 proc.) w rutynowych wizytach.