UWAGA: RECENZJA ZAWIERA SPOILERY
Równie leniwy co śmieszny, Doskonałość staje się nonsensowna w swojej drugiej połowie, często sprowadzana do nieumyślnie przezabawnego cięcia, krwi i tandetnych dialogów. Czasami fajnie się ogląda, ale na wszystkie złe sposoby.
Mniej więcej w połowie DoskonałośćCharlotte Willmore, utalentowana wiolonczelistka i muzyk, mówi swojemu kochankowi i młodszej wiolonczelistce Lizzie, że musi odciąć sobie rękę. Siedząca na pustkowiu gdzieś w Chinach Lizzie otrzymuje tasak do mięsa. Odrywa rękę od ramienia i krzyczy.
Ten scenariusz brzmi śmiesznie makabrycznie i przerażająco, prawda? Normalnie by było, gdyby to było w jakimkolwiek innym filmie, ale to jest Doskonałość. Dzięki dziwacznemu tempu akcji i niezdarnemu pisaniu scenariuszy ten moment jest tak nieoczekiwany i niewiarygodny, że jest bardziej po prostu dziwaczny niż traumatyczny.
Absurdalność przysłaniająca zamierzony horror jest głównym tematem w tym filmie Netflix, który jest nękany niechlujnymi łukami postaci i podkutymi feministycznymi motywami, które wyrządzają krzywdę ich prawdziwym inspiracjom. Tylko w początkowych momentach Doskonałość czy możesz to potraktować poważnie.
Możesz czerpać z tego przyjemność podczas tandetnego wieczoru filmowego, ale w większości jest to projekt z przerażająco nierównym tempem, który wykorzystuje ruch #MeToo bez przekonania dla własnych zachęt.