Zgodnie z oczekiwaniami protesty spotkały się z dużą obecnością policji. Rozlokowano co najmniej 13,000 5,500 policjantów, z czego XNUMX na ulicach Paryża.
Przez dwa miesiące odbywały się pokojowe i zorganizowane strajki. Ale w ciągu ostatnich 10 dni przyjęli nieco bardziej niespokojny obrót. Wiele ulic było usianych pożarami, a okna biur wyborczych polityków zostały wybite.
Nie pomaga fakt, że rekordowa liczba funkcjonariuszy zwiększa napięcie w terenie, a prawnicy piszą do lokalnych gazet, aby zgłosić niepotrzebne aresztowania obywateli, obrażenia i brutalne traktowanie tłumów.
Jeśli chodzi o zakłócenia w codziennym życiu, strajki wpłynęły na zbieranie śmieci, transport kolejowy, podróże lotnicze i szkoły. Liczne loty zostały odwołane w Bordeaux, Marsylii i Tuluzie, a nieodebrane śmieci leżały na chodnikach paryskich ulic.
Ponieważ pozornie normalne życie toczyło się w protestach i wokół nich, brak zbiórek śmieci nie był idealną sytuacją. „Szczury urządzają tu przyjęcie” — powiedział jeden z paryżan powiedziany.
Czynniki te, wraz z nieprzewidywalnością sytuacji w stolicy, spowodowały, że Macron w ostatniej chwili odwołał wizytę państwową króla Karola III.
Trafnie mówiąc o znaczeniu narodowych protestów, obywatele francuscy powiedzieli, że wierzą, że „państwo socjalne i sieć bezpieczeństwa socjalnego [we Francji] zanikają”.
Na obszarach wiejskich obywatele nalegają, aby „nie chodziło tylko o emerytury”. Wzywają rząd do przyznania się do tego, jak „porzucił” ich społeczności i wycofał zasoby i usługi z ich miast.
Słysząc te oświadczenia, nie powinno dziwić, że 90,000 XNUMX studentów również przyłączyło się do demonstracji, odzwierciedlając ich własną wersję tego, co ich zdaniem idzie źle pod rządami Emmanuela Macrona.
Wiele z nich wciąż jest przerażonych doświadczeniami niestabilności gospodarczej podczas blokad spowodowanych przez COVID. Teraz boją się, że posuwając się naprzód, nie będzie państwa opiekuńczego ani wsparcia dla ich rodziców – nie mówiąc już o nich samych.
Emmanuel Macron nie ustąpił ze swojego stanowiska pomimo oczywistego niezadowolenia jego ludzi. Jego społeczne poparcie spadło aż o 28 procent, odkąd ogłosił reformę polityczną.
Akceptując „niepopularność”, wezwał swoją premier, Élisabeth Borne, aby przemówiła do narodu. Powiedziała: „Musimy znaleźć właściwą drogę… musimy się uspokoić”, jednocześnie przyznając, że prawdopodobnie nie będzie żadnych zmian w polityce.
To, czy prezydent Macron przetrwa kolejną kadencję, wisi na włosku. Mimo to wydaje się, że nie ma w ofercie wyraźnie lepiej dopasowanych liderów. Obywatele francuscy mogliby równie dobrze zostać z tak zwanym diabłem, którego znają.