Menu Menu

Opinia – potrzebujemy usprawnionego procesu weryfikacji influencerów

Niedawny skandal z Molly-Mae ujawnił głęboko problematyczną naturę kultury influencerów w erze cyfrowej, co oznacza, że ​​nadszedł czas, aby wprowadzić lepsze regulacje dla osobowości mediów społecznościowych i ich platform.

Kiedy po raz pierwszy dowiedziałem się o luzie wokół kontrowersyjnej wypowiedzi Molly-Mae Hague „wszyscy mamy te same 24 godziny na dobę” komentarz, moją początkową reakcją nie było niedowierzanie w oczywistą niewrażliwość takiego stwierdzenia, a raczej ponowne zaniepokojenie, że kolejna osobowość mediów społecznościowych znalazła się w gorącej wodzie.

I wydaje się bez konsekwencji (co nowego), biorąc pod uwagę, że 22-latek wrócił do publikowania jak zwykle zaledwie kilka dni później, wkrótce po podpisaniu siedmiocyfrowego kontraktu z luksusową firmą zajmującą się przedłużaniem włosów. Prace kosmetyczne.

Jeśli potrzebujesz powtórki, Molly-Mae jest wpływową osobą, która miała już znaczną rzeszę fanów, zanim Love Island przyniosła jej sławę w 2019 roku.

W kolejnych latach jej reputacja i zasięg wzrosły, zdobywając wiele umów z markami i rola jako dyrektor kreatywny PrettyLittleThing – firmy zajmującej się szybką modą, która niesławny dla podwykonawców odzieży za jedyne 3.50 GBP za godzinę, znacznie poniżej płacy minimalnej w Wielkiej Brytanii.

Hague do tej pory zarobiła znacznie ponad milion funtów z tej pozycji, ale to nie był powód, dla którego w zeszłym tygodniu stała się obiektem furii na Twitterze.

Zamiast tego to była ona wywiad na podcastie Pamiętnik CEO, gdzie insynuowała, że ​​ludzie mogą po prostu zmotywować się i wydostać z biedy, jeśli „chcą tego wystarczająco”.

„To zależy tylko od tego, do czego chcesz się udać, aby dotrzeć do miejsca, w którym chcesz być w przyszłości”, powiedziała, odwołując się do zmęczonego powiedzenia, że ​​wszyscy mają tyle samo czasu, co Beyoncé, aby osiągnąć swoje cele. mówi do podstawowa wada w sercu gospodarki wpływowej i zmieniających się sposobów, w jakie pojmujemy „pracę”.

Krytyka w Internecie szerzy się, cofając kurtynę nad całym sektorem marketingu głównego nurtu, który sprzedaje zwolennikom błędne wyobrażenie o tym, co to znaczy żyć aspirującym stylem życia w świecie, który jest istotnie nierówny.

Bez wątpienia paradoks instagramowych „bosowych grinderek” oferujących porady dotyczące wydajności odbiorcom, z których niektórzy mają problemy z opłaceniem rachunków przed drobiazgową sekcję, ale dyskusję ponownie rozgorzała rozbrajająca uczciwość Hagi, brak samoświadomości i odmowa uznania własnego przywileju.

Na ile potrzebne jest to odnowione przypuszczenie i jego skuteczność w tworzeniu jakichkolwiek namacalnych zmian jest dyskusyjna.

Zamiast tego musimy rozważyć nowe sposoby całkowitego usprawnienia procesu weryfikacji wpływowych osób i upewnić się, że tego rodzaju incydenty nie zdarzają się w pierwszej kolejności. Pozwólcie, że wyjaśnię.

W erze cyfrowej celebrytka, jaką znamy, została zdemokratyzowana, przynajmniej do pewnego stopnia pewien stopniu, przynosząc nowe komplikacje wcześniej niespotykane w przemyśle rozrywkowym.

Oczywiście nadal istnieją czynniki, które pomagają niektórym osiągnąć sukces, a innym nie, nawet w miarę rozwoju ery mediów społecznościowych. Utrzymujące się standardy urody, estetyczny wygląd fizyczny i długoterminowa motywacja nadal przyczyniają się do rozwoju kariery i zysków finansowych, tak jak zawsze.

Jednak od tego czasu ktoś może zrobić cyfrowy profil, każdy może teraz teoretycznie „stać się sławny” – TikToker Charli D'Amelio jest doskonałym przykładem tego, jak niespodziewanie może się to zdarzyć – bez konieczności przeskakiwania przez agencje, kontrakty lub drabiny korporacyjne.

Możesz szybko stać się dowódcą platformy, która jest uważnie obserwowana przez miliony, z których większość to podatni na wpływy młodzi ludzie, bez niezbędnych umiejętności życiowych i perspektywy.

Influencerzy mogą nagle znaleźć się w pozycji autorytetu w tematach i kwestiach, o których wiedzą niewiele lub nic poza bardzo niszową, uprzywilejowaną ekonomicznie bańką.

Przy tak dużej ilości pieniędzy napływających na w dużej mierze nieuregulowany, wciąż rozwijający się rynek, wszelkiego rodzaju etyczne potknięcia, takie jak oszustwo, oszukańcza reklama i złe warunki pracy zostają pogrzebane pod marką, która odwołuje się do „kultury popędu” pokolenia Z i milenialsów.

https://www.youtube.com/watch?v=x5FVAsrz2l8&ab_channel=LydiaKelly

Udowodniły to komentarze Molly-Mae.

Niestety, przy tak ścisłej kontroli mediów społecznościowych przez prywatne firmy technologiczne i przy tak wielu platformach podlegających regulacji, żaden rząd nie jest w stanie skutecznie monitorować wzrostu kultury influencerów. Podejrzane informacje i nietrafione rady łatwiej prześlizgną się przez szczeliny bardziej niż zwykle.

Jedynym sposobem, aby złe porady nie dotarły do ​​głównego nurtu odbiorców, jest wprowadzenie umiaru, czy to poprzez sponsoring korporacyjny, standardy rządowe, czy po prostu poprzez nowe zasady dotyczące treści.

Media społecznościowe stały się naszym ulubionym trendem, przekonującymi opiniami i prawie wszystkim innym – nigdy wcześniej treści online nie były tak wpływowe, a jednocześnie tak elastyczne. Z pewnością ci, którzy są reklamowani jako liderzy tych informacji, powinni być do pewnego stopnia moderowani?

Jeśli nic się nie zmieni, na pewno zobaczymy więcej podcastów, takich jak Molly-Mae. Bezwarunkowe przypuszczenie, które jest dobrowolnie rozpowszechniane wśród milionów bez sprawdzania faktów lub zapewniania jakości.

dostępność