Organizacje pozarządowe napotykają ogromne trudności, gdy starają się zapewnić Wenezueli pomoc podczas najgorszego kryzysu humanitarnego, jaki kiedykolwiek widziała Ameryka Łacińska.
Będąc domem dla największych rezerw ropy na świecie i niegdyś najbogatszym krajem Ameryki Południowej, Wenezuela w ciągu zaledwie dwóch dekad „upadła pod ciężarem własnej korupcji i pustej obietnicy socjalistycznej utopii”, mówi Richard Emblin, redaktor naczelny Gazeta Miejska Bogotá. Kraj stoi obecnie w obliczu kryzysu humanitarnego, jakiego nigdy nie widziano w historii kontynentu, w wyniku niekontrolowanej inflacji i niedoboru towarów.
Organizacje pozarządowe przeżywają ogromne trudności, starając się zapewnić krajowi pomoc, a Wenezuelczycy, którzy mogą opuścić kraj, uciekli ze swojego upadłego państwa w poszukiwaniu lepszego życia za granicą. Próbując uniknąć powszechnej przemocy i zawirowań gospodarczych, ponad cztery miliony ludzi zostało zmuszonych do opuszczenia swoich domów i rodzin, a liczba ta wykazuje niewielkie oznaki spadku. „To najpoważniejszy i najszybciej narastający kryzys migracyjny w historii Ameryki Łacińskiej” – mówi ambasador UE przy ONZ Walter Stevens. "Istnieją również szacunki, że może dalej rosnąć, jeśli sytuacja się nie zmieni."
Około 5,000 osób codziennie opuszcza Wenezuelę, często korzystając z nielegalnych przejść granicznych z powodu braku dokumentów tożsamości. A początkowo przyjazna postawa innych krajów Ameryki Łacińskiej wobec migrantów od tamtej pory zepsuła się wśród oskarżeń, że przynoszą oni przestępczość, przytłaczają rynek pracy i obciążają usługi socjalne.
Żaden kraj w Ameryce Łacińskiej nie uniknął skutków upadku Wenezueli. Kolumbia gości 1.3 miliona uchodźców, Peru 806,900 288,200, Chile 236,00 XNUMX, a Ekwador XNUMX. Jednak podczas gdy Kolumbia pozostaje głównym celem Wenezuelczyków uciekających przed długotrwałym kryzysem – i nadal zapewnia schronienie potrzebującym – inne kraje Ameryki Łacińskiej zaczęły ich odgradzać, powtarzając międzynarodową retorykę antyimigrancką i nazywając je „narodowymi”. zagrożenie bezpieczeństwa.' Sebastián Piñera, prezydent Chile, jest tylko jednym z przykładów tych, którzy wyrażają duży sprzeciw, oskarżając cudzoziemców o „problemy z importem, takie jak przestępczość, handel narkotykami i przestępczość zorganizowana”.
40% wszystkich przesiedlonych Wenezuelczyków mieszka obecnie w Kolumbii, w której obecnie mieszka 7.7 mln osób wewnętrznie przesiedlonych (IDP to ci, którzy uciekają w domu), więcej niż w jakimkolwiek innym kraju na świecie po dziesięcioleciach brutalnego konfliktu cywilnego. Przybywając niedożywieni i chorzy z powodu braku dostępu do żywności, czystej wody i podstawowych leków we własnym kraju, Wenezuelczycy walczą o przetrwanie, a średnio co tydzień z powodu tych rozpaczliwych warunków umiera od pięciu do sześciu dzieci.
Rzeczywistość Kolumbii, która rozwinęła się w ciągu ostatnich dwóch lat, to bezrobocie i słaby wzrost gospodarczy, z którymi kraj po prostu sobie nie radzi. „To tragiczna katastrofa społeczna”, mówi Emblin, „miasto (Bogota) jest przytłoczone ilością Wenezuelczyków żyjących na jego ulicach i trwa nieustanna walka o utrzymanie go pod kontrolą”.
Jednak pomimo tej presji Kolumbia nadal wykazuje sąsiedzką solidarność, postrzegając swoją gościnność wobec wenezuelskich migrantów jako pragmatyczną. Obawiam się jednak, że bez znacznie większej pomocy zagranicznej w zarządzaniu kryzysem w przyszłości może to nie mieć miejsca na dłuższą metę – zwłaszcza jeśli prezydent Maduro nadal odmawia przyjęcia pomocy.
Od początku konfliktu w 2015 r. Nicolás Maduro nieustannie zaprzeczał, jakoby kraj przeżywa kryzys praw człowieka i odmawia uznania cierpienia swoich obywateli i skrajnych niedoborów zasobów. „Nie chce przedstawiać kryzysu Stanom Zjednoczonym Ameryki” – mówi Emblin. „Chce pokazać, że ma wszystko pod kontrolą”.
W rezultacie międzynarodowa pomoc humanitarna wielokrotnie oferowana przez różne organizacje pozarządowe nie została zaakceptowana, co ma dalsze katastrofalne skutki dla dobrobytu ludności, szczególnie tych najbardziej narażonych.