Mniej wojowniczy kuzyn „body pozytywity”, „neutralność ciała”, może przejąć uczucia pokolenia Z.
Ruch body-positity już od jakiegoś czasu żyje wygodnie w mediach głównego nurtu. W ciągu ostatnich 20 lat fale nastrojów społecznych gwałtownie zwróciły się przeciwko „wyglądowi waif” lat 90., wywołanemu przez feministki słusznie protestujące, że jest to ideał nieosiągalny dla większości kobiet. Remedium było publiczne i aktywne celebrowanie ciał o różnych rozmiarach.
Pozytywność ciała jest reklamowana jako siła, która jednoczy tych, którzy mają ciała, które wykraczają poza zakres społecznie akceptowanych i pożądanych archetypów. Od włączenia modeli plus-size, takich jak Ashley Graham i Tess Holliday w głośnych kampaniach prowadzonych przez sprzedawców detalicznych, takich jak Fenty i Abercrombie & Fitch, do prezentowania różnych typów sylwetek w niezwykle popularnym programie HBO Euforia, wyczyny medialne i programy telewizyjne są obecnie uważane za różnorodne tylko wtedy, gdy przedstawiają ciała wszystkich kształtów i rozmiarów.
Ostatnio włączenie to przekroczyło granice płci, ponieważ wysoce komercyjne marki, takie jak ASOS, zaczęły uwzględniać w swoich kampaniach modelki plus size.
Pokolenie Z dorastało w tym środowisku akceptacji, ponieważ ruch pracował nad demontażem starych pokoleniowych struktur, które ograniczają postrzeganie piękna. Pozornie pozytywność ciała polega na odrzuceniu zewnętrznych narracji o tym, jak powinno wyglądać twoje ciało, aby skupić się na generowaniu własnej miłości do siebie. Ale chociaż ten ruch jest dla ludzi każdej wielkości, rasy i płci – i jest prawdziwą siłą dobra w życiu wielu ludzi – nie oferuje zbyt wiele, jeśli chodzi o zbadanie, dlaczego ludzie mają skomplikowane relacje ze swoim ciałem.
Wydaje się, że w dzisiejszych czasach pozytywne podejście do ciała przeszło od radykalnego dyskursu do czegoś bardziej przypominającego strategię marketingową. Firmy (zwłaszcza te skierowane do kobiet) coraz częściej starają się być postrzegane jako „najbardziej pozytywne” pod względem ciała.
Dove słynie z różnorodnego wyboru modeli i tworzenia treści, które najwyraźniej mają na celu zwiększenie samooceny kobiet, jednocześnie sprzedając produkty. „Evolution” była kampanią Dove z 2006 roku, która pokazywała poklatkowe modelki poddanej photoshopowi; a „Real Beauty Sketches” przedstawiał rysownika rysującego kobietę na podstawie ich autoopisu, a następnie na podstawie opisu podanego przez kogoś innego. To oczywiście zakończyło się krzepiącym sercem pokazem obok siebie.
https://youtu.be/XpaOjMXyJGk
Jak słusznie zauważa Amanda Mull w: ten artykuł dla Vox „kulturowa narracja o kobiecych ciałach była tak zła, że samo zidentyfikowanie problemu przyniosłoby Dove pełne uznanie i przeniosło wiele produktów”. Akt mówienia o szerokiej narracji kulturowej, przy jednoczesnym odmowie rzeczywistego zidentyfikowania jej przyczyn – na przykład uporczywej tendencji mediów do omawiania kobiet polityków i kobiet biznesu pod kątem ich wyglądu i stroju – zrzuca winę bezpośrednio na barki kobiety, które miały czelność nie kochać siebie wystarczająco.
To, co ruch pozytywności ciała często pomija, to ogromny przepaść doświadczalna między zamieszkiwaniem ciała i jego obserwowaniem. Podczas gdy zupełnie możliwe jest przyjrzenie się czyjejś postaci i docenienie jej piękna oraz poczucie dumy z tego, że sami ją obserwowali, to zupełnie coś innego, aby rozszerzyć te uczucia na siebie. Ale w 2019 roku sposób, w jaki myślisz o swoim ciele jako kobieta, nie ogranicza się już tylko do Ciebie.
Kiedy żywisz urazę do rozstępów lub sposobu, w jaki ocierają się o siebie uda, nie tylko osądzasz siebie, ale, zgodnie z ruchem Body positivity, każdą inną kobietę, która wygląda jak ty. A w świecie, który wyraźnie mówi, że twoim kobiecym obowiązkiem jest podnoszenie i docenianie się nawzajem, nie może być większego grzechu. Nie tylko zawiodę się, kiedy czuję się mniej niż podekscytowany swoim ciałem, ale także zawiodę moich współczesnych i bliskich.
Powoduje to paradoksalną sytuację, w której w (miejmy nadzieję, rzadkich) okazjach, kiedy czujesz się źle z powodu swojego wyglądu, możesz również czuć się źle z powodu aktu złego samopoczucia. Co pomyśleliby moi pozytywni znajomi, gdyby znaleźli mnie przeklinającego moje opadanie ramienia i marzącego, bym wyglądał inaczej? Jakie kary przygotowaliby, gdyby wiedzieli, że rano opuściłem śniadanie?
Stwarza to cykl toksycznego myślenia, który jest prawdopodobnie tak samo zły, jak sama pierwotna negatywna rozmowa wewnętrzna. Nie tylko nie jesteś wystarczająco oddany, aby wypracować zdrową rutynę na siłowni, ale nie jesteś też wystarczająco silny moralnie i duchowo, by kochać siebie za to, kim jesteś. Nie tylko nienawidzisz swojego wyglądu, ale także jesteś bajerankiem, patriarchą i niewolnikiem mediów głównego nurtu.