Menu Menu

Nowy Jork staje się ostatnim miastem, które powoli tonie

Najwyraźniej Nowy Jork powoli tonie pod własnym ciężarem. Ale biorąc pod uwagę, że kryzys klimatyczny powoduje wzrost poziomu mórz i pogłębia się erozja wybrzeży, a jednocześnie rozwija się rozwój miast, czy powinniśmy być zaskoczeni?

W weekend pojawiła się wiadomość, że Nowy Jork tonie pod ciężarem wielu budynków. Średnie tempo jego opadania wynosi od 2 do 4 milimetrów rocznie, a niektóre obszary obniżają się jeszcze szybciej.

Chociaż kwota ta byłaby nie do odróżnienia bez najbardziej wyrafinowanych narzędzi pomiarowych, to jednak is coś, o co należy się martwić. Erozja wybrzeża w połączeniu z budynkami o wartości 1.68 biliona funtów w mieście wywiera ogromną presję na ziemię poniżej.

Nowojorczycy mogą kwestionować przyszłość swojego ukochanego domu, ale nie są sami. Wiele nadmorskich miast doświadcza osiadania gruntu, które zostało określone jako jedno z najbardziej „poważnych i pomijanych” zagrożeń geologicznych naszych czasów.

Kiedy myślimy o kryzysie klimatycznym, często myślimy o topnieniu Arktyki i podnoszeniu się poziomu mórz w konsekwencji. Jednak wysoka aktywność pompowania wód gruntowych może również powodować zmianę ciśnienia i objętości w obrębie gruntu pod ziemią, powodując jego zapadanie się.

Według US Geological Survey ekspansja populacji i urbanizacja są odpowiedzialne za 80 procent osiadania gruntów na całym świecie, ponieważ wzrasta zapotrzebowanie na wodę i wydobywa się wody gruntowe.

Wypieranie materiałów ziemnych – takich jak gleba, osady i skały – również przyczynia się do osiadania gruntu. Ten rodzaj aktywności powoduje, że skała zapada się sama w sobie, tworząc powolny, ale pewny efekt tonięcia, udokumentowany teraz w Nowym Jorku.


Podwodna Wenecja

To może być zaskakujące (lub niepokojące), gdy usłyszymy, że Wenecja we Włoszech tonie w takim samym tempie jak Nowy Jork. O Wenecji słyszeliśmy tylko dlatego, że sytuacja tam jest o wiele bardziej oczywista.

Bariery wodne Wenecji zapobiegły jak dotąd całkowitemu zatopieniu miasta, ale nie zapobiegły „zapadaniu się” budynków z powodu podnoszących się wód morskich. Większość mieszkań na parterze nie nadaje się już do zamieszkania.

Mając nadzieję na złagodzenie powodzi spowodowanych podnoszącym się poziomem mórz, w 6.5 roku uruchomiono eksperymentalny tunel o nazwie MOSE o wartości 2011 miliarda dolarów. Jego ukończenie trwało tak długo, że kiedy uderzyły powodzie w 2018 roku, projekt niewiele pomógł.

Chociaż jego systemy zapasowe są nadal w budowie, tunel działa obecnie na etapie „eksperymentalnym”.

Brzmi to pozytywnie, ale pomimo ciągłych wysiłków na rzecz uratowania Wenecji, wielu geologów zaakceptowało fakt, że globalny wzrost temperatury o 1.5 stopnia Celsjusza lub więcej spowoduje, że większość Wenecji znajdzie się pod wodą do 2100 roku.

 

Dżakarta w Indonezji

Jeśli myślisz, że w Wenecji i Nowym Jorku jest źle, zapnij pasy.

Obecna stolica Indonezji, Dżakarta, tonie w tempie 6.7 cala rocznie z powodu podnoszenia się poziomu mórz i intensywnego pompowania wód gruntowych. Jeśli osiadanie gruntów na tym obszarze będzie kontynuowane w obecnym tempie, Dżakarta znajdzie się pod wodą do 2050 r. – data niezbyt odległa w przyszłości.

W przeciwieństwie do Wenecji, która robi wszystko, co w jej mocy, aby zachować swoje historyczne miejsce przy życiu, rząd Indonezji nie chce podejmować żadnego ryzyka. Z tego powodu władze lokalne zatwierdziły już plan przenieść stolicę kraju 100 mil od miejsca, w którym obecnie się znajduje.

Nie będzie to łatwe ani tanie, biorąc pod uwagę, że nowe miasto o nazwie Nusantara nie zostało jeszcze zbudowane. Zmiana będzie kosztować przewidywane 33 miliardy dolarów i potrwa dekadę.

https://www.youtube.com/watch?v=e4TPVMYkF0k&pp=ygUOZGhha2EgZmxvb2Rpbmc%3D

 

Dhaka w Bangladeszu

Jako kraj, który wytwarza zaledwie 0.3 procent światowych gazów cieplarnianych, stwierdzenie, że to niesprawiedliwe, Bangladesz boryka się z najgorszymi konsekwencjami zmian klimatu, to mało powiedziane.

Otaczający go ocean już powoduje ciężkie powodzie w regionie. Bez interwencji co najmniej 17 procent Bangladeszu może zostać zalane do 2050 r., powodując wysiedlenie 18 milionów obywateli.

Niestety, jest to pobieżne spojrzenie na to, ile nadmorskich miast jest zagrożonych osuwaniem się ziemi i podnoszeniem się poziomu mórz.

Tysiące miast w Ameryce, Egipcie, Tajlandii i Wietnamie, by wymienić tylko kilka, przygotowuje się na najgorsze ze zmian klimatycznych w najlepszy możliwy sposób. Jednak plany te często obejmują miliony dolarów i nie zawsze można je zrealizować wystarczająco szybko.

Fala migracji klimatycznych z krajów i miast stojących w obliczu sytuacji podobnej do Bangladeszu jest niemal nieunikniona w nadchodzących dziesięcioleciach.


Na wynos

Pomysł, że miejsce tak rozwinięte i bogate gospodarczo jak Nowy Jork może tonąć, jest szokującą wiadomością, ale ta nowo odkryta wiedza powinna być traktowana jako dzwonek alarmowy.

Naukowcy twierdzą, że podkreśla to powagę podnoszenia się poziomu mórz, urbanizacji oraz tego, jak interwencja człowieka zmienia nasze naturalne krajobrazy. Nikt nie czuje się urażony, gdy przyjmujemy za pewnik zasoby i ograniczenia naszej planety.

Przyznają, że proponowane przez nich rozwiązanie polegające na „powstrzymaniu wykorzystywania paliw kopalnych i zapobieganiu dalszemu globalnemu ociepleniu” jest irytujące, zwłaszcza gdy większość ludzi czuje się bezradna wobec gigantycznych koncernów gazowych i naftowych.

Przynajmniej są życzliwi.

W końcu możemy mieć tylko nadzieję, że ponieważ niektórzy z najbogatszych na świecie – w tym prezesi firm paliwowych – mają wysokie mieszkania w Wielkim Jabłku, będą zmotywowani do zmiany.

Jeśli nie teraz to kiedy?

dostępność