Menu Menu

Indyjscy rolnicy przytłaczają stolicę rekordowymi demonstracjami

Protesty, w ramach których ponad 250 milionów robotników strajkuje w całym kraju, nie skończą się, dopóki rząd Indii nie unieważni nowych przepisów dotyczących reformy rolnej, które mogą obniżyć ceny upraw i zrujnować zarobki.

30 listopada armia dziesiątek tysięcy oburzonych rolników pieszo i w konwojach traktorów opuściła swoje domy podczas pandemii, by okrążyć New Delhi, przysięgając, że będzie protestować tak długo, jak długo zajmie rządowi Indii wycofanie się z niedawno uchwalonych prorynkowych polityki rolne.

W ciągu ostatnich dwóch tygodni zamknęli pokosy krajowego transportu, organizując całodniowy strajk głodowyi zakładają ogromne obozy uniemożliwiające wjazd do miasta w ramach tego, co określają jako „decydującą bitwę” z rządem centralnym.

Z ponad 250 milionami robotników, rolników i ich sojuszników biorących obecnie udział w ogólnokrajowym strajku, jest to największy tego typu strajk w historii ludzkości i będzie trwał, dopóki premier Narendra Modi nie zmieni swojej decyzji.

„Ogromna mobilizacja jest potężnym wyrazem rosnącego masowego gniewu, nie tylko przeciwko administracji Modiego, ale indyjskiej władzy burżuazyjnej jako całości”, mówi Światowy Socjalista dziennikarka Wasantha Rupasinghe. „Wykazuje gotowość robotników do walki z atakiem elity rządzącej na miejsca pracy i płace, a także warunki pracy i życia”.

Trzy nowe przepisy regulujące rolnictwo, które otworzą krajowy sektor rolnictwa na prywatne korporacje i „zmodernizują archaiczny i przestarzały system” (według Modiego), zagrażają źródłom utrzymania rolników, narażając ich na potencjalną eksploatację. Zatwierdzona we wrześniu seria reform pozwoli rolnikom ominąć rząd i sprzedawać je bezpośrednio kupującym, a handlowcom będzie można gromadzić lub gromadzić towary.

Mogłoby to doprowadzić do zniesienia minimalnej ceny wsparcia (MPS) dla zboża, dając dużym korporacjom możliwość wykorzystywania rolników do sprzedaży upraw po niższych cenach niż wcześniej, aby nadążyć za rynkiem. Modi uzasadnił to, mówiąc, że dałoby to rolnikom większą swobodę w ustalaniu własnych cen i uczestniczeniu w prywatnych inwestycjach w celu zwiększenia wzrostu. Jest to znaczące odejście od poprzedniego systemu, w którym rolnicy sprzedawali plony na aukcjach na swoich obowiązkowych rynkach stanowych, znanych jako „mandis”, założony w 1964 roku.

Jeśli te Komitety Rynku Produktów Rolnych zostaną wyeliminowane, rolnicy nie tylko stracą pewność inwestowania w następny cykl upraw, ale będą zmuszeni sprzedawać je wyłącznie korporacjom, co krytycy nazywają „antyrolnikami”. Dodatkowo obawiają się, że problematyczne przepisy zmniejszą zarobki i siłę przetargową, prowadząc do bezrobocia, ponieważ rolnicy, nie mogąc utrzymać się z tak minimalnych dochodów, muszą zacząć wyprzedawać ziemię.

Generalnie sfrustrowani brakiem troski rządu i nieodłącznym brakiem wsparcia, nie jest to pierwszy raz, kiedy pojawił się taki sprzeciw. Od lat cierpią z powodu plonów plonów, przeciwko czemu pracownicy często protestują, z powodu ograniczonej podaży uchylenia pożyczek i niewielkich lub zerowych programów nawadniania na okresy suszy.

W rzeczywistości, chociaż rolnicy są kluczową częścią indyjskiej siły roboczej i gospodarki o wartości 2.9 biliona dolarów – przy czym ponad 60% całej populacji jest uzależnione od rolnictwa ze względu na bezpieczeństwo finansowe – ich potrzeby są od pewnego czasu lekceważone. Z większością już biedną lub zadłużoną, wstrząsająca dane pokazuje, że w samym tylko 42,480 roku aż 2019 XNUMX popełniło samobójstwo.

„W ciągu ostatnich 25 lat rolnicy cierpieli, a rząd nie przejmował się nami, nawet jeśli tak wielu się zabija”, mówi Kuldip Malana, rolnik dostarczający żywność protestującym. „Nie pomagali od dziesięcioleci i nagle wymyślają reformy, które nie mają z nami nic wspólnego, z których korzystają tylko wielkie korporacje. Te prawa są dla nas wszystkich samobójstwem.

Niestety, podczas gdy rolnicy zaangażowani w marsz „Dilli Chalo” (jak się to lokalnie określa) podróżowali ze stanów Pendżab, Haryana i Uttar Pradesh, aby od miesięcy blokować drogi i główne autostrady na obrzeżach stolicy, sytuacja dopiero niedawno zaczęła przyciągać uwagę międzynarodową.

Powodem tego jest to, że kiedy protestujący dotarli do New Delhi, spotkali się z wrogim sprzeciwem policji zamieszek i funkcjonariuszy paramilitarnych rozmieszczonych, by czekać za barykadami z bronią szturmową, taką jak gaz łzawiący i armatki wodne. Po kilku nieudanych spotkaniach między rządem Indii a przywódcami związku rolników w celu wynegocjowania rezolucji.

W związku z tym indyjskie diaspory na całym świecie wyszły na ulice swoich miast, aby solidaryzować się z ruchem, a fale ruchu oporu były najbardziej odczuwalne w Wielkiej Brytanii, kraju z liczną społecznością pendżabską.

„Sam fakt, że największa demokracja na świecie uważa, że ​​dopuszczalne jest atakowanie swoich pokojowo nastawionych obywateli, którzy protestują przeciwko ustawodawstwu wdrożonemu przez rząd bez konsultacji z nimi, jest kwestią praw człowieka, o której wszyscy powinniśmy mówić” – 39-latek. Ruinder Kaur powiedział Al Jazeera. „Każdy, kto nie zgadza się z indyjskim rządem, nie jest patriotą [ani] nacjonalistą. Jeśli pochodzisz ze społeczności pendżabskich sikhów, jesteśmy automatycznie określani jako terroryści i separatyści, co sprawia, że ​​ludzie bardzo wahają się, czy mówić o tym.

Jednak pomimo rosnącej globalnej presji, kluczowe żądania rolników okazały się kontrowersyjne. Wśród nich jest wymóg utrzymania w mocy MSP, cofnięcia ustawy o zużyciu energii elektrycznej oraz zniesienia kary za spalanie ścierniska który według rolników jest nieunikniony, mimo że w znacznym stopniu przyczynia się do toksycznego zanieczyszczenia powietrza, które zimą ogarnia północne Indie.

Umendra Dutt, założycielka ruch ludowy dla rolnictwa ekologicznego w stanie Pendżab, mówi, że potrzebna jest „zmiana paradygmatu”, aby zreorganizować indyjski system rolniczy i uczynić go zrównoważonym, ale nowe przepisy tego nie osiągną. „Modi poważnie nie docenił rolników, a te protesty są kulminacją 40-letniego rozczarowania” – wyjaśnia. „Po prostu majstruje przy zepsutym systemie, który jest odpowiedzialny za samobójstwa, splądrował zasoby naturalne i zatruł ekosystem Indii”.

W adres radiowy odpowiadając na niepokoje, Modi próbował uspokoić sytuację, mówiąc, że wprowadzone przepisy otworzą drzwi do nowych możliwości, ale rolnicy wciąż nie chcą się poddać. „Nawet jeśli umrę, nawet jeśli zostanę ścięty lub zabity kulami – Nie cofnę się” – powiedział były wojskowy demonstrant Gurjit Singhh Sky News. „Nasza społeczność nigdy nie opuści pola bitwy i nie ucieknie”.

Sąd Najwyższy Indii konsekwentnie wezwał rząd, aby nie wdrażał żadnych przepisów, dopóki nie zostanie podjęta ostateczna decyzja, ogłaszając, że „bezstronny i niezależny” zespół ekspertów rolnych byłby lepiej dostosowany do rozwiązania problemu. Nie wiadomo jeszcze, czy odporność tych rolników przyniesie zmianę, której poszukują, ale stale rosnące tłumy i nieustanne rozprzestrzenianie się demonstracji sugerują, że może to nastąpić raczej prędzej niż później.

dostępność