Menu Menu

Umowa UE dotycząca koronawirusa wyznacza nowy standard solidarności międzynarodowej

Unia Europejska uzgodniła plan stymulacyjny do odzyskiwania koronawirusa, który pokazuje cudowną współpracę, ale wiąże się z pewnymi ważnymi ustępstwami. 

Po intensywnej pięciodniowej, podobno gorącej debacie, UE jednogłośnie uchwaliła porozumienie, które ma pomóc w odbudowie gospodarek jej członków po COVID. Porozumienie obejmuje szereg „pierwszych” w dziedzinie stosunków międzynarodowych, w tym zadłużenie zbiorowe, które mogą stanowić nowy punkt odniesienia dla współpracujących ze sobą państw sojuszniczych. Zawiera jednak pewne niepokojące kompromisy dotyczące przepisów dotyczących ochrony środowiska i praworządności.

Porozumienie zostało wesoło ogłoszone przez przewodniczącego Rady Europejskiej Charlesa Michela na Twitterze wczoraj o 4:31. 'Rozdać!' – szybka, prosta deklaracja podsumowująca złożone, mozolnie osiągnięte porozumienie.

Przywódcy 27 krajów członkowskich UE zebrali się w Brukseli na pierwszym spotkaniu cielesnym od czasu pandemii – spotkaniu, które okazało się być najdłuższym od 20 lat. Porozumienie pozwoli na wpompowanie 750 miliardów euro w gospodarkę UE, które wraz z wewnętrznymi planami stymulacyjnymi opracowanymi przez każdy suwerenny rząd, miejmy nadzieję, utrzymają blok podczas wstrząsów wtórnych pandemii.

Umowa obejmuje wspólne pożyczanie pieniędzy przez kraje członkowskie, z których część zostanie przekazana walczącym państwom UE w formie dotacji. Jest to perspektywa, która jeszcze rok temu wydawałaby się nie do pomyślenia i prawdopodobnie nadal sprawiała, że ​​palce u nóg wielu północnoeuropejskich dyplomatów unosiły się z przerażenia; ale to są bezprecedensowe czasy.

Szefowa UE Angela Merkel i prezydent Francji Emmanuel Macron, który prowadził negocjacje, początkowo zaproponowali pakiet, który przeznaczył 500 mld euro z 700 mld euro na dotacje. Kwota ta została ostatecznie rozwodniona do 390 mld euro, a 360 mld euro rozdano jako pożyczki.

Dynamika geopolityczna zmierzyła chwiejne gospodarczo południowe państwa Włochy i Hiszpanię, które zostały szczególnie mocno dotknięte przez koronawirusa, z „oszczędną czwórką” Austrią, Danią, Szwecją i Holandią, które niechętnie rozdawały pieniądze. .

Holenderski premier Mark Rutte, któremu podlega budżetowo konserwatywny rząd, był szczególnie zagorzałym przeciwnikiem dawania rządom z historią nieodpowiedzialności gospodarczej bez długów. Naciskał na położenie większego nacisku na pożyczki, a nie dotacje i forsował warunki strukturalnej reformy gospodarczej z nimi związane, aby zapewnić wydatkowanie pieniędzy.

Mark Rutte

Podczas gdy większość wspólnie pożyczonych pieniędzy nadal będzie przekazywana najbardziej potrzebującym krajom jako granty, Rutte i jego koledzy zdołali zagwarantować, że każdy kraj, który chce wykorzystać te fundusze, przedstawi plan, w jaki sposób chce je wydać na inne państwa UE przejrzeć.

Biorąc pod uwagę, że ekonomiści przewidzieli, że niespodzianka z COVID-19 będzie recesją gorszą niż II wojna światowa, obiecuje, że UE zjednoczy się solidarnie. Łącząc ich siłę nabywczą, stworzyli lądowisko, które złapie nawet najsłabsze z ich gospodarek, zapewniając, że najsilniejszy blok gospodarczy na świecie nie ma upadłych państw w swoim orszaku.

To wielki krok naprzód w geopolityce – takie połączenie finansów wydaje się zapobiegać cofaniu się w kierunku nacjonalizmu, jakie ostatnio dokonało się w Europie w mocnym pokazie internacjonalizmu.

Jednak, jak wszystko, co warto mieć, ma swoją cenę.

Aby osiągnąć konsensus, Komisja Europejska musiała znaleźć obszary, w których można by obciąć jej dotychczasowy budżet. Oczywiście ten ciężar spadł na klimat. Ambitny projekt, który miał przygotować Europę na przyszłość neutralną pod względem emisji dwutlenku węgla do 2030 r., został zmniejszony o jedną trzecią.

Co więcej, proponowany fundusz zdrowotny całkowicie wyparował (nieco ironicznie biorąc pod uwagę impuls stojący za transakcją).

Prawdopodobnie najbardziej niepokojące były ustępstwa udzielone Węgrom i Polsce w celu wzmocnienia ich poparcia dla umowy. Te dwa narody znalazły się ostatnio pod ostrzałem za naruszenie praworządności UE, gromadząc kary od Unii.

Zarówno Węgry, jak i Polska rządzone są przez prawicowych, autokratycznych władców i szybko zmierzają w kierunku faszyzmu. Viktor Orban z Węgier i niedawno wybrany Mareusz Morawiecki z Polski są zaciekle przeciwni prawom LGBT+, wśród innych konserwatywnych wartości, które wywołały krytykę społeczności międzynarodowej i poddają w wątpliwość pozycję obu narodów w UE.

Węgry i Polska, wiedząc, że na tym szczycie mają władzę, wstrzymały porozumienie, które wymagało jednomyślnego poparcia, do czasu złagodzenia pewnych sankcji nałożonych na nie przez Unię.

Nie tylko ich pieniądze z Brukseli (gdzie ma siedzibę UE) zostały zabezpieczone i powiększone, pomimo regularnych pytań o wykorzystanie tych funduszy na faszystowskie projekty, ale Merkel obiecała pomóc Węgrom w wywłaszczeniu blokowych środków dyscyplinarnych nałożonych na nie za naruszenie rządów prawa.

Daniel Kelemen, stypendysta Europy z Rutgers University, stwierdził, że porozumienie „wygląda jak katastrofa dla rządów prawa… Merkel i Macron byli zdeterminowani, by osiągnąć porozumienie, które demonstruje zdolność UE do reagowania na kryzys, i okazali gotowość do utrzymać przepływ funduszy UE do autokratycznych rządów w celu sfinalizowania transakcji”.

Miejmy nadzieję, że skutki tej decyzji nie przesłonią pozytywnego kroku w kierunku współpracy, który pokazuje holistycznie umowa.

Pakiet trafi teraz do Parlamentu Europejskiego, gdzie ma zostać ratyfikowany.

dostępność