Pokoleniu Z i milenialsom coraz częściej diagnozuje się „lęk klimatyczny” – zbliżające się i ciągłe poczucie zagłady związanej ze stanem planety.
Wiadomości klimatyczne nie są ostatnio podnoszące na duchu. W ubiegłym roku Międzyrządowy Zespół ds. Zmian Klimatu zgłaszane że świat ma zaledwie kilka lat, aby utrzymać globalne ocieplenie w ryzach, aby nie grozić nam powszechna utrata życia i nieodwracalne szkody. Żyjemy w świecie, w którym wiarygodni naukowcy krzyczą z dachów, że jeśli globalna temperatura wzrośnie o więcej niż 1.5 C do 2020 r., wszyscy będziemy pod wodą, a szanowane publikacje, takie jak National Geographic, tweetują takie rzeczy, jak „mamy tylko dziesięć lat do uratowania my sami.'
Strategia polityczna wywołuje panikę i jest skuteczna. Chociaż wciąż istnieją osoby zaprzeczające zmianom klimatu, jedynym sposobem na zinstytucjonalizowanie znaczących zmian jest zaakceptowanie przez następne pokolenie zmian klimatycznych jako niepodważalnego faktu.
Panika klimatyczna ma jednak negatywne konsekwencje dla zdrowia młodych ludzi.
„Mamy tylko dziesięć lat, aby się uratować”. https://t.co/WS63JJzuOp
— National Geographic (@NatGeo) 19 kwietnia 2019 r.
Psychoterapeutka Elizabeth Earnshaw zgłosiła się do New Scientist że widzi coraz większą liczbę młodych ludzi, którzy czują się tak przytłoczeni i bezsilni wobec stanu planety, że rozwijają się u nich zaburzenia lękowe. To ewidentnie przyczynia się do oszałamiających liczb lęku i złego stanu zdrowia psychicznego, które już ma pokolenie Z.
Ciągła presja na dokonywanie dobrych wyborów w naszym codziennym życiu prowadzi do nieustannego stresu i poczucia winy, które z pewnością wielu z nas zna. Earnshaw państwa że ta rozpacz zazwyczaj prowadzi albo „do aktywizmu – protestowania, popierania i dążenia do zmiany – albo bardziej przygnębionego, odrętwiałego uczucia niepokoju związanego z tym, jak zaangażować się w sposób, który może zmienić lub poprawić sytuację”.
Pierwsza z tych dwóch grup z pewnością ujawnia swoją obecność. Extinction Rebellion zorganizowało w kwietniu tego roku w Londynie protest przeciwko zakłóceniom, ale to, czy udało im się zwrócić uwagę na zmiany klimatyczne, czy tylko na własne wybryki, jest dyskusyjne.