Ponieważ nasza planeta się ociepla, sezon alergiczny rozpoczyna się wcześniej i trwa dłużej, a liczba pyłków w Stanach Zjednoczonych jest już na „niezwykle wysokim” poziomie.
Pomimo tego, że preferuję cieplejsze miesiące w roku, kiedy zima w końcu się kończy i nadchodzi wiosna, zwykle ogarnia mnie lęk przed tym, co ma nadejść.
Dla mnie, od dawna cierpiącego na katar sienny, lepsza pogoda oznacza gorzko-słodkie połączenie czerpania radości z przebywania na zewnątrz i konieczności unikania go za wszelką cenę, chyba że chcę, żeby moja głowa miała wrażenie, że zaraz eksploduje.
Niestety, dopóki nie zwalczymy kryzysu klimatycznego, sytuacja będzie się znacznie pogarszać.
Ze względu na rosnące temperatury na świecie trwa sezon alergiczny zaczynające się wcześniej, trwające dłużej, a liczba pyłków rośnie, co prowadzi do znacznie gorszych objawów u niektórych i zupełnie nowe dla innych.
Według naukowców trend ten będzie się nasilać w miarę ocieplania się naszej planety i nie zmniejszy się ani nie ulegnie odwróceniu bez podjęcia zdecydowanych działań na rzecz ograniczenia emisji dwutlenku węgla na całym świecie.
„Nasilenie objawów nasiliło się, co oznacza, że to, co kiedyś reagowało na jedną tabletkę stosowaną sporadycznie, teraz wymaga absolutnie pigułki przeciwalergicznej, ale także sterydowego sprayu przeciwzapalnego do nosa” – mówi doktora Johna Costy, dyrektor medyczny alergologii i immunologii klinicznej przy ul Brigham i szpital kobiet.
"Otrzymujesz zwiększoną objętość materiału roślinnego, ponieważ warunki wilgoci i ciepła sprzyjają większemu wzrostowi roślin, a większy wzrost roślin oznacza, że będziemy mieli więcej pyłku."