Menu Menu

Problem mody z rasizmem jest zbyt głęboki, by dłużej go ignorować

Rozrachunek mody z rasizmem zmusza marki do tworzenia od dawna zaległych planów dywersyfikacji. 

Przez zbyt długi czas przemysł modowy czerpał ogromne zyski z wyzysku Czarnych. Mimo to wiele marek szybko wskoczyło na modę od czasu zabicia George'a Floyda, solidaryzując się z ruchem BLM. Chociaż spore darowizny i wykorzystanie wpływowych platform do szerzenia świadomości są oczywiście nieocenione w tych okolicznościach, wewnętrzny systemowy rasizm w modzie sięga znacznie głębiej, niż mogą kiedykolwiek rozstrzygnąć wypowiedzi nakreślające plany dywersyfikacji.   

Ponieważ rozmowy na temat rasizmu nadal zajmują świat, w zeszłym tygodniu napływali byli i obecni pracownicy niektórych z największych nazwisk w modzie, w tym Rafineria 29, Moda, Cięcie, mówić o problemach złego traktowania. Szybko po tym nastąpiła fala wstrząsów i – w niektórych przypadkach – rezygnacji w wielu z tych instytucji.

W środę, Anna Wintour, najbardziej znany filar branży, formalnie przeprosić za jej własne błędy z przeszłości, które obejmowały publikowanie rasowo krzywdzących i nietolerancyjnych treści po brak zainteresowania podnoszeniem czarnych głosów w Vogue. „Przyjmuję pełną odpowiedzialność” – napisała, wzywając, aby był to „czas słuchania, refleksji i pokory dla tych z nas, którzy mają przywileje i autorytet. Powinien to być także czas działania i zobowiązań”.

Jest prawdopodobne, że nie będzie to jednak zwykła ucieczka, na którą być może liczyła Wintour. Wadliwa, dyskryminująca kultura Vogue'a przez lata była przedmiotem wielu kontrowersji, a wiele osób z BAME wyraża rozczarowanie, że dopiero teraz jest konfrontowana. „Mój czas w magazynie był najbardziej wymagającym i nieszczęśliwym doświadczeniem w całej mojej karierze” – napisała na Twitterze Shelby Ivey Christie, która pracowała jako media planner dla Condé Nast w 2016 roku. „Znęcanie się i testowanie ze strony białych odpowiedników, całkowicie niewdzięczne praca, okropna płaca podstawowa, a rasizm był wyczerpujący”.

Ale pomimo obszernych spekulacji, że Wintour zrezygnuje ze stanowiska redaktora naczelnego, plotki zostały stłumione, a potentat (z przykrością przyznam, że nic dziwnego) jest nastawiony na utrzymanie swojej pozycji u steru imperium mody. Jej krytycy szybko zabrali się do mediów społecznościowych, aby wyrazić swoją pogardę. „Wintour to kolonialna dama. Jest częścią środowiska kolonializmu” – powiedział w wywiadzie André Leon Talley. – Jest uprawniona i nie sądzę, żeby kiedykolwiek dopuściła, by cokolwiek przeszkodziło jej w jej białym przywileju.

Ujawnia to wrodzona niechęć branży do prawdziwych zmian. Wyrażanie intencji uczynienia różnorodności priorytetem to jedno, ale autentyczne działanie zgodnie z nią to drugie. Chociaż w ciągu ostatniej dekady marki zdawały się akceptować różnorodność, zatrudniając czarnych pracowników i rzekomo tłumiąc w zarodku rasistowskie zachowania, pod powierzchnią istnieje bardzo wyraźny ukryty motyw. Marki, w desperacji, by odwoływać się do „przebudzonych” konsumentów, promują się jako postępowe, po prostu dlatego, że zatrudniają czarnych pracowników, co ostatecznie jest absolutnym minimum. I niestety na tym się nie kończy.

Według Jenae Green, niezależnej konsultantki ds. wydarzeń, która pracowała w Marie Claire, marki bardzo rzadko zapewniają czarnym ludziom jakąkolwiek ścieżkę do rozwoju, dając im najniższe pozycje w ramach ukrytego planu, aby wyglądały na inkluzywne, podczas gdy w rzeczywistości są to tylko kolejne wyczyn marketingowy.

„Utrzymanie pracy jest o 100% mniej ważne niż zatrudnianie” – wyjaśnia. „Te firmy spełniają swoje limity różnorodności, które często są ustalane na niewiarygodnie niskim poziomie, umieszczając osoby czarnoskóre na stanowiskach asystentów. Często, kiedy byłem w firmie, czarni pracownicy pełnią te podstawowe role i po prostu tam zostają, podczas gdy biali pracownicy są wokół nich awansowani. Firma może powiedzieć, że zatrudnia czarnoskórych, ale spójrz na liczby wiceprezesów. Tam odjeżdżają czarni pracownicy.

@R29Historie jest profil na Twitterze – jeden z wielu podobnych – który odnotowuje przypadki tego w Refinery29, dzieląc się świadectwami mężczyzn i kobiet BAME, którzy zostali zaniedbani przez kierownictwo z niewielką lub żadną pomocą ze strony kogokolwiek, kto ma władzę decyzyjną w Spółka.

To dzięki tym profilom czarnoskórzy pracownicy mogli anonimowo przedstawiać swoje żale światu, czyniąc przemysł modowy odpowiedzialnym za jego niedopuszczalne zachowanie aż do tego momentu.

Powstające po rozpoczęciu protestów społeczności te wymusiły już zmiany z Christine Barbaric (redaktor naczelna Rafinerii29), Jen Gotch (oficer kreatywny Ban.do) i Yael Aflalo (założycielka Reformacji), kilkoma wielkimi nazwiskami które od tego czasu ustąpiły.

„Rezygnuję ze stanowiska dyrektora generalnego, ze skutkiem natychmiastowym”, powiedział Aflalo w oświadczeniu na stronie internetowej Reformacji w zeszły piątek. „Jest dla mnie jasne, że nie jestem już odpowiednią osobą, aby prowadzić biznes o rozmiarach i zasięgu Reformacji, zwłaszcza że czuję się tak, jakbym zawiódł czarnoskórą społeczność”.

Poza tymi grupami słynna krytyczna dla branży strona Instagram @dieta_prada nie szczędziła wysiłków, by wzbudzić emocje i upolitycznić oburzenie wobec ciasno uporządkowanych przestrzeni tradycyjnie zajmowanych przez modę. W tym, co szybko stało się bardzo publiczną, współczesną wersją akcji, marki, które obsesyjnie śledzą negatywne komentarze i mocno śledzą swój wizerunek, mogą patrzeć tylko z perturbacją, ponieważ są bezlitośnie obnażane przez konto za swoje rasistowskie wykroczenia.    

I och, ile jest złych uczynków. Od Moschino do Versace, od Zary do Anthropologie – wszyscy oskarżani o tajność, dyskryminację praktyki jak kryptonimy do profilowania kupujących POC – detaliści są wreszcie wyśmiewani, a opinia publiczna wzywa do ich bojkotu. Najbardziej niepokojące jest to, że są to dokładnie te same marki, które pospieszyły, by wypełnić swoje kanały wiadomościami poparcia, kiedy Floyd został brutalnie zamordowany z rąk amerykańskiego policjanta.

https://www.instagram.com/p/CBRy4AZHIWj/

Dygresję. Trzeba się zająć tym, że moda w swej istocie jest rasistowska i jest to coś, czego nie możemy dłużej ignorować. Wyraźnie widać, że dowody na poparcie tego przebudzenia są bardzo liczne. News Leaders Association informuje, że w mediach modowych generalnie role redakcyjne stanowią w 77% biali, a tylko 25% z tych firm ma przynajmniej jedną nie-białą osobę na stanowisku kierowniczym.

Ale bycie Czarnym w branży nie ogranicza się tylko do profesjonalnego biura, jak to ma miejsce w mediach modowych. Oznacza to również, że biali ludzie zarabiają na stylach, z których ty i twoi rówieśnicy jesteście często wyśmiewani, lub świadomość, że wizażyści na planie sesji zdjęciowej mogą mieć trudności z dopasowaniem koloru do podkładu czarnej modelki. Będzie to pokaz prasowy, na którym uczestnicy zakładają, że czarnoskórych firm nigdy nie będzie stać na zaopatrzenie ich w ubrania, lub zmagania młodych, niezależnych czarnych projektantów o zdobycie takiego samego poziomu uznania, jaki ich biali koledzy zdają się otrzymywać z dnia na dzień.

„Dorastając, słyszałam, że dla mnie będzie inaczej i będę musiała pracować dwa razy ciężej” – mówi niezależna projektantka Jennifer Neal. „Kiedy nierówność uderzyła mnie po raz pierwszy w twarz, prawie mnie zabiła. Ale zobowiązałam się jako czarna kobieta w branży, w życiu, że będę dawać przykład i słuchać, edukować i promować doskonałość, świętować sukcesy i pracować nad obszarami możliwości”.

Rzeczywiście trudno jest określić konkretne rozwiązania, ale istnieje wiele obszarów, w których moda może – i musi – poprawić. Markom niezwykle łatwo jest powiedzieć, że chcą bardziej integracyjnej kultury i zróżnicowanej siły roboczej, ale są daleko od rzeczywistego osiągnięcia tych celów. Tak więc, aby dokonać namacalnej różnicy, od czego się zaczynają? Ustalając wymierne cele z konkretnymi celami, a poza tym uznając, że konieczna jest rzeczywista restrukturyzacja całej branży.

„Posiadanie czystego głosu i wypowiadanie się przeciwko niesprawiedliwości rasowej, bigoterii i nienawiści to pierwszy krok, ale to nie wystarczy” – stwierdziła CFDA w oświadczeniu. „To bardzo niepokojący moment, który przemawia do nas wszystkich. Nasz świat jest w głębokim bólu. Nasza branża cierpi i nie wystarczy po prostu powiedzieć, że solidaryzujemy się z dyskryminowanymi. Musimy coś zrobić.'

To, co się jeszcze okaże, to to, czy branża jest gotowa na przyjęcie aktualnych nastrojów kulturowych, gdy społeczeństwo osiąga punkt zwrotny w toczącej się walce o równość. Jedno jest jednak pewne: bez miejsca do ukrycia, moda nie może tego przeczekać. Mam nadzieję, że tak się nie stanie.

dostępność